Z reguły chodzi w nich nie o wygraną, ale o nękanie i wywarcie efektu mrożącego. Takie ataki powodują, że dziennikarz czy aktywista znajduje się pod wielką presją. Wiele postępowań ciągnie się latami, są kosztowne i stresujące.
Pamiętacie? Rok 2013. Incydent na lotnisku w Wiedniu, gdzie boliwijski samolot z prezydentem Evo Moralesem musiał przymusowo lądować po tym, jak Francja, Włochy, Portugalia i Hiszpania nie zezwoliły na przelot maszyny przez ich przestrzeń powietrzną. Powód? Podejrzenie, że na pokładzie razem z Moralesem na pokładzie znajduje się były agent CIA, Edward Snowden.
Łatwiej ścigać dziennikarza niż bandytów. Zwłaszcza takiego, który psuje dobre samopoczucie decydentów w organach ścigania, patrząc im na ręce. Książka ta jest jedyną możliwością poznania bez cenzury, bez lukrowanych opowieści, pracy przykrywkowców.
Kiedy słyszę „Durczok wygrał” i jak to bezrefleksyjnie podają media, ręce opadają. Co wygrał Durczok? Podważył zarzuty? Przeprosiny przecież nie dotyczą całości materiału prasowego, a tylko spornego fragmentu. W toku obu procesów (cywilnego i karnego) zeznawały różne osoby potwierdzające przypadki molestowania seksualnego przez Kamila Durczoka wobec podwładnych dziennikarek w ramach pracy redakcji „Fakty TVN”, w tym ofiary tego molestowania.
Dziennikarz śledczy Sylwester Latkowski w swojej najnowszej książce "Podwójna gra" ujawnił prawdę o pracy policjantów-przykrywkowców. W wywiadzie z "Super Expressem" mówi teraz o kulisach powstawania książki. Co sprawiło mu największą trudność w czasie pracy nad tą książką? - Nie myśleć o tym, że znów oberwę za prawdę, którą pokażę czytelnikowi. Do przyjemności nie należy bycie ciąganym po prokuratorach, słuchanie zawoalowanych gróźb, bym odpuścił sobie ten temat. Ta książka nie jest wygodna dla pewnych osób - mówi wprost Sylwester Latkowski. Książka do kupienia na stronie www.harde.se.pl.
To przykład działania prokuratury, by niby prowadzić sprawę, a tak naprawdę jej nie rozwikłać. Prokurator chce bazować na źródłach dziennikarskich. Zapomina o tajemnicy dziennikarskiej. Nie chce dotykać niewygodnych wątków. Zza biurka i rękoma dziennikarzy tej sprawy nigdy się nie zakończy. Kolejny przykład, jak prowadzi się w Polsce sprawy pedofilii wśród elit. Czasy się zmieniają, ale celebryci i ludzie w organach ścigania nadal mają być bezkarni. To fikcja, a nie śledztwo.
Dziennikarz albo wydawca uznał, że widz jest głupi i sam nie dostrzeże kłamstw prezydenta USA Donalda Trumpa? No cóż... Wiadomo, media mają wrodzoną mądrość i prawdomówność, dlatego zdecydują co masz usłyszeć, zobaczyć i wiedzieć. Każdy z dziennikarzy to przecież wzorzec z Sevres.8
Kto za to odpowiada? Dlaczego nikogo nie rozliczamy za to śledztwo? Powinniśmy zająć się rozliczaniem wszystkich, którzy doprowadzili do tej sytuacji. Prawdy i pewności w tej sprawie opinia publiczna nie będzie miała. Niestety.
Uwaga, pracując jako dziennikarz załóż, że możesz zostać pobity i ktoś dokona tego cynicznie.
Czy jazda po pijaku, fałszowanie podpisu na wekslach i oświadczeniach dla banku, by wyłudzić kredyt na grube miliony, to także moja historia, a nie Kamila Durczoka?
W sprawie Sławomira Nowaka pojawia się wątek tajnego programu szpiegowskiego Pegasus – to dzięki niemu, jak donosi „Rzeczpospolita”, zebrano materiał dowodowy, czyli rozmowy Nowaka na szyfrowanych komunikatorach. Słyszę, że to niepokojące doniesienia, bo to potężne narzędzie inwigilacji, które może być również wykorzystywane wobec dziennikarzy (nawet pośrednio). Dobrze byłoby, żeby rząd jasno wypowiedział się na ten temat. Zgadzam się całkowicie. Problem jest taki, że już wcześniej, za poprzedniej ekipy rządzącej, pojawiła się kwestia nieunormowanej prawnie inwigilacji.
Czyli Kamil Durczok molestował, mobbował co stwierdził sąd (potwierdził też raport TVN), ale rozmowa z jedną z wielu bohaterek była ...za wcześnie. Grzywna z art. 212 KK. Polskie (niektóre) Sądy 2020.
Oszukujesz wielu ludzi na setki milionów złotych w jednej z największych afer ostatnich lat, jesteś bezkarny, żyjesz jak król, puszysz się. A dziennikarza, który ten proceder opisuje, oraz redakcję, która ma odwagę to opublikować, masz czelność podawać do sądu.
Wszyscy, którzy dotykali sprawy Ziętary, choćby pobieżnie, zdawali sobie sprawę, że w tle są służby. Środowisko dziennikarskie występowało, by w tej sprawie odtajnić materiały służb. Tak, jak zrobiono w sprawie śmierci gen. Papały, gdy grupie śledczej pozwolono zapoznać się z materiałami służb. Dopóki to samo nie będzie zrobione w sprawie Ziętary, będziemy opierać się jedynie na czyichś relacjach, że ktoś komuś coś powiedział.
Bartlomiej Sienkiewicz: „To nie redaktorzy "Wprost” nagrali tę rozmowę, ktoś im ją dał. Oni byli tylko paserami. Za to paserstwo dostali później najwyższe dziennikarskie nagrody.” Pojawili się kolejni paserzy, z Onet, panie Sienkiewicz. Dziennikarze po prostu robią swoje.
Istnieje taśma, która obciąża premiera Mateusza Morawieckiego - ustalili dziennikarze Onetu.