Handel nagraniami z afery GetBack i impreza u Mazurka. Zapiski z tygodnia
Handel nagraniami z afery GetBack
20 września 2021, poniedziałek
Na rynku pojawiły się oferty nagrań z afery GetBack. Ma ich być 150 godzin, tak twierdzi jeden z nagrywających. Pewna osoba miała nawet okazję posłuchać siebie na jednym z nagrań, ale nie wyraziła ochoty odkupienia, wykupienia, czy jak to nazwać, tego czy innego nagrania.
Czy przejęli się karami?
20 września 2021, poniedziałek
Dopiero po latach sypią się kary na bohaterów afery GetBack. Dzisiaj Komisja Nadzoru Finansowego, po trzech latach, nałożyła 900 tys. zł kary na byłego prezesa GetBacku, Konrada Kąkolewskiego. Kilka dni temu otrzymał karę w wysokości 80 tys. zł nawet Wojciech Łukawski (jako członek rady nadzorczej GetBacku, ważna postać w Abris, ale nie najważniejsza).
Oczywiście Abris, jak mówi Paulina Pietkiewicz: - „Nic nie musi”. Nie musi wyjaśniać czegokolwiek nie tylko poszkodowanym czy dziennikarzom, ale nawet Komisji Nadzoru Finansowego. Na marginesie według KNF nie może kontrolować Abris w sprawie GetBack, obecnie Capitea. Nazwę, po aferze GetBacku, zmieniły też fundusze Trigona TFI. Jeden z zasad stosowana w aferach to wygumkować z pamięci, z teraźniejszości.
Dziennikarza śledczego szukamy
21 września 2021, wtorek
Radio Zet ogłosiło, że zatrudni dziennikarza śledczego. W umówię o pracę napiszą „dziennikarz śledczy”?
Kiedyś z Piotrem Pytlakowskim zostaliśmy zapytani przez Gabriela Leonarda Kamińskiego: Mam czasem zajęcia ze studentami dziennikarstwa i wielu z nich marzy się bycie dziennikarzem śledczym, że to w jakiś sposób nobilituje. Czy w Polsce ciężko jest być dziennikarzem śledczym?
Sylwester Latkowski: Wyjaśnijmy na początku sprawę, w Polsce nie ma dziennikarzy śledczych. Nie ma dziennikarstwa śledczego. Dziennikarzem śledczym bywa się tylko czasami, ponieważ w Polsce redakcje nie mają takich działów i utrzymują, że nie wytrzymałyby długich śledztw. Dlatego dziennikarzem śledczym w Polsce bywa się tylko i wyłącznie, od przypadku do przypadku.
Piotr Pytlakowski: Pisze się na jakiś temat i wtedy właśnie dziennikarz zamienia się na moment w dziennikarza śledczego, bo np. w takim sensie wymuszają to na nim kolejne pojawiające się wątki jakieś sprawy i musi coś koniecznie zweryfikować, czy sprawdzić. Normalnie jest się tylko zwykłym dziennikarzem; wszyscy jesteśmy dziennikarzami. Określenie, że ktoś jest śledczym, to chyba, że się sam tak przedstawia...
Sylwester Latkowski: Bo w Polsce dziennikarstwo śledcze jest niewygodne, tak dla polityków, jak i dla biznesu. Świadomość naszych dziennikarzy, dziennikarstwa śledczego jest bardzo słaba. Mogę powiedzieć, że jak byłem redaktorem naczelnym tygodnika „Wprost”, to my chyba jako pierwsi wprowadziliśmy piarowo termin „dziennikarz śledczy”, a dział składał się słownie z jednej osoby, tylko tyle można było zrobić, ale to był raczej tylko sygnał, bo wtedy jeszcze Michał Majewski pisał inne teksty. Tak, że ja panu mówię, że w Polsce nie ma dziennikarstwa śledczego. Czasami powstają artykuły śledcze, dotyczące jakichś afer i książki śledcze, i to tylko tyle.
Dziennikarze chcieli skompromitować ofiary GetBack
22 września 2021, środa
W poprzednich „Zapiskach z tygodnia” pisałem, że niektórzy poszkodowani w aferze GetBack są zastraszani. Artiom Bujan na Twitterze skomentował: „Robili różne ruchy przeciwko nam, mam udokumentowane zdarzenia. Dawali nam do zrozumienia, że lepiej nie zajmować się problematyką afery. Konrad K. obecnie jest odizolowany, a dzieją się takie rzeczy, więc to nie on. Podsyłali nawet swoich dziennikarzy żeby próbować skompromitować.”
Robert Mazurek i pytanie: pies kręci ogonem czy ogon psem?
23 września 2021, czwartek
W 2012 roku zapytałem Roberta Mazurka, zanim zostałem redaktorem naczelnym „Wprost”: - Od ilu lat siedzisz w dziennikarstwie?
- Bez zawieszenia od jakichś dwudziestu, dziewiętnastu - odparł.
- To jesteś właściwą osobą, która wytłumaczy, o co chodzi teraz z mediami, co się dzieje w mediach? Co się dzieje z dziennikarzami i mediami?
- Myślę, że ten kryzys finansowy, który nie tylko dotknął mediów, ale dotknął bardzo mocno, i nałożył się na kryzys technologiczny. To znaczy nie kryzys, a właściwie wręcz przeciwnie, rozwój technologiczny, który powoduje, że nie tylko prasa drukowana sprzedaje się coraz słabiej…
Rozmawialiśmy na luzie, w pewnym momencie rzucił: - Dziennikarze nie mają zasad etycznych, są kretynami...Głupsi od dziennikarzy są tylko aktorzy.
- Przesadzasz - rzekłem do Roberta Mazurka.
- …którzy nie zadają żadnych pytań - upierał się, że jednak to kretyni.
- Myślę, że jednak nadal redakcja jest taką formą zapory przed dziennikarzem kretynem. Są kolegia redakcyjne, tekst trzeba napisać, tekst przechodzi redakcję, nie mówię o korekcie, literówkach, ale zazwyczaj redaktor przegląda, analizuje, rozmawia…
- Proszę państwa, zapamiętajmy tę datę, jest listopad, rok 2012, i kolega Latkowski już opowiada rzeczy prehistoryczne. Tak kiedyś było. Tak już nie jest. Mogę ci dać przykłady, chociaż nie chcę ich rzucać, bo nie chciałbym kogoś dotknąć… co lepsi dziennikarze, których ja poznałem, gdy zaczynałem swoją pracę, odeszli z tego zawodu z powodów ekonomicznych i na ich miejsce przyszli inni. Nie dlatego, że byli lepsi. Przyszli inni, bo byli znacznie tańsi. A byli tańsi, bo byli po prostu głupsi, mówiąc wprost. I to pokazuje, przepraszam cię najmocniej, ale myślę, że poziom zaufania do dziennikarzy jest, no, tak mniej więcej trzy metry poniżej gruntu. I to nie wynika z tego, że dziennikarze w Polsce nie mają żadnych standardów etycznych, ale przede wszystkim są potwornymi kretynami, no, mówiąc wprost. Ja czasami powtarzam, nie chciałbym nikogo dotknąć, że głupsi od dziennikarzy są tylko aktorzy.
- To co ty robisz w dziennikarstwie?
- Próbuję, jak przystało na głupka, jeszcze się jakoś utrzymać na powierzchni. Ja, mówiąc wprost, sam sobie to pytanie zadaje. I chcę powiedzieć o dwóch rzeczach, troszkę z różnych parafii, które powodują, że naprawdę zastanawiam się, czy warto dalej ten zawód uprawiać. Ponieważ kiedy ja chciałem być dziennikarzem, to chciałem być tak naprawdę dziennikarzem. Takim prawdziwym dziennikarzem. Jak mówią moja córeczka i mój mały synek, „na prawdziwo”. I teraz patrzę, że tabloid – żeby nie było, że ja się tu wywyższam, ja naprawdę szanuje tabloidy, lubię je i wszystko świetnie – ale tabloid robi ustawkę z mamą pewnej zamordowanej zapewne dziewczynki, na koniu. I teraz widzisz, zawsze było tak, że gawiedź miała jakieś oczekiwania. Chciała coś zobaczyć, chciała poznać kobietę z brodą, cielę z dwiema głowami. I kiedyś, w średniowieczu, obwożono takie stwory w cyrkach wędrownych. Teraz taką rolę pełnią dziennikarze. To jest pytanie do mnie, do ciebie, nie do nich, ja naprawdę nikogo nie oskarżam, ale czy to na pewno jest jeszcze dziennikarstwo? Czy my jesteśmy od tego, by dostarczać ludziom jakąś wiarygodną informację, nieść za sobą jakąkolwiek jakość? Nie, stary, to jest po prostu dawanie ludziom najbardziej prymitywnej rozrywki. To jest jedna strona medalu. Ale druga strona medalu – żeby nie było, że jest tylko tak, że oh! istnieją te podłe tabloidy, ale dziennikarze opiniotwórczy to nie, oni są zupełnie inni. – Dziennikarze opiniotwórczy zapisali się w tej chwili do partii politycznych. Jak jesteś w PiS-ie, to cokolwiek zrobił Tusk, jest po prostu zdradą Polski. Jak jesteś w Platformie, to Kaczyński jest winny wszystkiemu, zawalonym negocjacjom z Unią, wszystkiemu zupełnie. I poważni dziennikarze, którzy kiedyś toczyli spory o coś, nawet jeżeli byli brutalni, to jednak przemawiali we własnym imieniu. Teraz przemawiają w imieniu partii politycznych. Ja się zastanawiam, ja naprawdę nie chciałem być głosem Adama Hoffmana czy Pawła Olszewskiego. Z całym szacunkiem do tych panów, gdybym chciał być politykiem, zostałbym nim. Ja chcę jeszcze być dziennikarzem. Ale jeżeli nie mogę bo się okazuje, że musiałbym wstąpić do partii albo pokazywać jakąś kobietę na koniu, to być może warto się wycofać. I to nie są jakieś rozterki biednego, kwękolącego Mazurka. To jest zasadnicze pytanie, które warto by każdy z nas sobie zadał.
- Ja sobie zadaję pytanie, odkąd się pojawiłem w tygodniku, że tak naprawdę duża część energii, pomysłów idzie w… okładkę. Prawda? Czyli okładka sprzedaje, czyli mamy kretynów na okładce, coraz większych kretynów, albo robimy z kogoś kretyna.
- To mówi wicenaczelny tygodnika „Wprost”. Ja się cieszę, że nie muszę tego mówić.
- Obserwuję inne tytuły, zagraniczne. I to mnie wkurza, to mnie męczy. Pamiętam, tu, w tym miejscu – bo siedzimy w tej chwili w sali konferencyjnej – tu się odbywa kolegium, jest taki długi, długi stół, krzesła i w pewnym momencie rozmowa z Cezarym Bielakowskim, zastępcą redaktora naczelnego, skończyła się tym, że zaczęliśmy rozmawiać o okładce i dlaczego taka okładka. I wyszedł, walnął drzwiami. Trzasnął tak, że mało z futryny nie wyleciały. I tak sobie wtedy pomyślałem, że zamiast się kłócić o tekst, to kłócimy się o okładkę. I tu ja ci przyznaję, to są te momenty, w których ja się zastanawiam: hello, co jest?
- To jest dobre pytanie, kto jest winny? Czy dziennikarze ogłupili czytelników? Czy czytelnicy oczekują sieczki zamiast jakościowego tekstu? I wymuszają na dziennikarzach pisanie bzdur. To jest pytanie nierozstrzygalne.
- Czyli co, zostajesz w zawodzie? – zapytałem Mazurka.
- Jeszcze wiosłuję, ale naprawdę nie wiem, czy dam radę. Mój dramat polega na tym, że ja naprawdę zawsze chciałem być dziennikarzem. I chyba tak naprawdę nie umiem robić nic innego.
Mamy rok 2021 i okazało się, że jednak Robert wiosłuje dalej, a niektórzy po jego 50. urodzinach oberwali wiosłem od „Faktu”. Afera rozgrzała „warszawkę” i okolice. Bartek Weglarczyk, naczelny Onetu, dostrzega pozytywy tej „urodzinowej afery” i na Twitterze napisał: „Jeśli rezultatem afery Mazurka będzie to, że politycy przestaną się choć trochę spoufalać z dziennikarzami i odwrotnie, to będzie naprawdę super”. Tylko dlaczego zapomniał o pijarowcach – także tam byli. Czy nie większym problemem w dziennikarstwie jest spoufalanie się z pijarowcami niż z politykami?
W życiu nic nie jest czarne albo białe. Spoufalanie się w dziennikarstwie z politykami i pijarowcami ma także dobre strony. Jakie? Wielu dziennikarzy czerpie z tego wiedzę, czasami dzięki temu wybuchają afery. Wszystko zależy po prostu od charakteru dziennikarza, od tego, czy to pies kręci ogonem, czy ogon psem? Oczywiście, że w większości przypadków to zazwyczaj dziennikarze są w tej niepozytywnej roli i robią za głupków, jakby to powiedział Robert Mazurek.
Układ Trójmiejski nie umiera nigdy
23 września 2021, czwartek
Wiadomo, jak wszystko to się skończy – od razu pomyślałem wchodząc lata temu w sprawę AmberGold. Nie pomyliłem się. Sprawę sprowadzono do słupów. I pozamiatano. Więc teraz następuje nagroda za milczenie. Niektórych zdziwiło, sądząc po reakcjach, że Katarzyna P., współtwórczyni Amber Gold, wyszła z aresztu.
Od razu zaznaczę, że słusznie wyszła z aresztu, bo areszt nie może być formą kary. Katarzyna i Marcin P. od dawna powinni mieć prawomocny wyrok.
W Polsce po prostu jest tak, że planując przestępstwo, duży skok, planuje się też, jak będzie wyglądało śledztwo. Wiadomo, że będzie szło opornie i wybiórczo, potem wlokący się latami proces, śmieszna kara, warunkowe zwolnienia itd. I potem mamy to, co mamy.
To jest wielka sitwa – powiedział słusznie jeden z bohaterów filmu „Taśmy Amber Gold. Układ trójmiejski nie umiera nigdy”. Film do obejrzenia: https://vod.tvp.pl/website/tasmy-amber-gold-uklad-trojmiejski-nie-umiera-nigdy,51769081
Dziennikarz Andrzej Poczobut nadal w areszcie
25 września 2021, sobota
Mija pół roku od zatrzymania Andrzeja Poczobuta i Andżeliki Borys. Poczobut kilka dni temu oświadczył, że nie chce ułaskawienia od Alaksandra Łukaszenki. Dlaczego? "Byłoby to rzeczą niemoralną i niegodną pamięci bohaterów Armii Krajowej". Jego ostatni wpis na Twitterze z dnia 24 marca 2021: "Polskie partie powinny mieć wspólną długofalową politykę wspierania zagrożonej na Białorusi represjami polskości. To jest sprawa ponad podziałami!"
Czas biegnie...
26 września 2021, niedziela
Tak, jestem dumny. Okazuje się, że hip-hop jest obecny nie tylko w moim życiu.