Jestem po kolejnych zdjęciach. Oczywiście nie obyło się bez klimatów, które były nie tylko zastraszaniem. Co takiego się wydarzyło? Ujrzycie w filmie. Tak podsumował to jeden z polityków z Trójmiasta: „Dramat albo mega układ”.
Oczywiście najciemniej jest pod latarnią. Dziennikarze, którzy krzyczą o mowie nienawiści, sami jej używają. I uchodzi im to bezkarnie. Nikt publicznie nie zwraca uwagi na to, jeśli ta mowa nienawiści dotyczy innych niż my. Obowiązuje zasada: bronimy tylko swoich, a reszta…
Największym problemem dla dziennikarzy jest inwigilacja zlecana przez opisywanie lub pokazywane działalności pewnych osób i firm. Czemu ma służyć ta inwigilacja? Trzymanie ręki na pulsie, dokąd zmierza dziennikarskie śledztwo, i zbieranie haków na autorów publikacji.
O ludziach takich jak on nigdy nie mówiło się w Polsce jako o ludziach mafii. Do dzisiaj niewiele osób ma pojęcie, że oni istnieli i nadal działają. Skąd się w ogóle wzięli? W mediach mafię przez wiele lat sprowadzano do gangsterów z Pruszkowa i Wołomina.
W przeciwieństwie do spraw z Kamilem Durczokiem będę je relacjonował na bieżąco. Wyciągnąłem wnioski. Wówczas koledzy dziennikarze i wydawca mieli strategię wiary w sąd i uważali, że postawa milczenia jest najwłaściwsza. Nie chciałem być obwiniony, że to wpłynie na wyrok. A druga strona to wykorzystywała i dawała swoje przekazy. Więc będzie bez ukrywania jej przebiegu za kurtyną. Powrócimy do istoty spraw, jakich dotyczą. Więcej, rozwiniemy je, pociągniemy dalej.
Zamiast pytań o popieranie miejsca, które „Gazeta Wyborcza” nazwała Zatoką Świń, a prezydent Sopotu Jacek Karnowski mówi wprost w najgorszych słowach, jest milczenie i cenzurowanie tematu. W USA pyta się ludzi o kontakty z pedofilem, tak dzieje się w sprawie Epsteina. U nas nie muszą się tłumaczyć, a ciebie czekają pozwy i obrażanie. Po prostu musisz oberwać. Jeśli jest się znanym aktorem, celebrytą, to można dawać twarz pedofilowi, wspierać jego interesy, pić czy ćpać, bawić się z nim na jachcie i udawać potem, że „Nic się nie stało”.
Z reguły chodzi w nich nie o wygraną, ale o nękanie i wywarcie efektu mrożącego. Takie ataki powodują, że dziennikarz czy aktywista znajduje się pod wielką presją. Wiele postępowań ciągnie się latami, są kosztowne i stresujące.
Czy pod pozorem prowadzenia lokalnej gazety wymuszany jest na samorządach haracz, którym kupuje się spokój? Samorządy, które odmawiają uczestnictwa w ww. procederze, są zastraszane, nękane i często pod taką presją podpisują umowę z lokalnym medium.
Pytanie natury moralnej jest takie, czy w ogóle robienie świadkiem koronnym centralnej postaci w aferze powinno mieć miejsce? Czy ktoś, kto był ogniwem kluczowym w procederze, jego zwornikiem, powinien mieć szansę na szczególne potraktowanie, odpuszczanie win i na przykład zachowanie majątku pochodzącego z wątpliwych źródeł? Czy nie jest to przypadkiem chodzenie na skróty przed śledczych?
Applebaum z perspektywy dworku w Chobielinie nie zauważa, że w Polsce nie ma podziału tylko na dwie strony, że jest spora grupa ludzi, która nie chce być po żadnej ze stron. Nie uczestniczyć w plemiennej wojnie.
Powodem napisania tego artykułu jest wszczęcie przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu śledztwa w sprawie inwigilacji przez policję dziennikarzy tygodnika „Wprost” zajmujących się aferą podsłuchową. Pragnę przypomnieć, co dwa lata temu z Michałem Majewskim ustaliliśmy i upubliczniliśmy, a co zostało zmilczane.
Tekst stanowi formę apelu do ministerstwa sprawiedliwości i Prokuratury Krajowej o ponowne zbadanie spraw niesłusznie skazanych za zabójstwa Adama Dudały i Arkadiusza Kraski. Apelują: Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski ("Polityka"), Janusz Schwertner (Onet), Mateusz Baczyński (Onet), Marcin Wyrwał (Onet), Sylwester Latkowski (Latkowski.com), Mira Suchodolska ("Dziennik Gazeta Prawna"), Hanna Bogoryja-Zakrzewska, Adam Bogoryja-Zakrzewski, Cezary Łazarewicz.
Malwina Kuna-Mieczkowska przesłała szkic ilustracji do tekstu Pauliny Sochy-Jakubowskaiej dla magazynu "Konfrontacja". Malwina pisze: „W zamyśle mam, aby po prawej i lewej stronie były dwie role, w jakich się odnajduje bohater artykułu. Po prawej, jak widać, rozmodlony żyd; po drugiej nowoczesny gość, który potrafi funkcjonować we współczesnym świecie – ważne: będą to tylko zarysy postaci, w przeciwieństwie do podkreślonej postaci w środku. Ważnym mi się wydało, aby pokazać bohatera, który łączy sacrum z profanum, bo o to też chyba w artykule chodziło – »nowoczesny, świecki żyd«, jak było w tekście”.
Poznaliśmy osobiście dwudziestu kilku tzw. skruszonych z koronami na głowach, włożonymi im przez prokuratorów przy akceptacji sądów. Poznaliśmy ich przestępczą drogę i powody, dla których zdecydowali się zeznawać na niekorzyść swoich wspólników.
Sylwester Latkowski I Paulina PIaszczyk podczas rozprawy wytoczonej Latkowskiemu i Michalowi Majewskiemu - dziennikarzom śledczym Wprost przez Mariusza Olecha.
– Myślę, że powinienem stanąć przed komisją śledczą. Jestem przeciwnikiem, aby dziennikarze zeznawali prze takimi komisjami, ale nie mam wyboru. Nie może być tak, że przez wiele godzin szargane jest moje nazwisko i nasza – z Michałem Majewskim – praca dziennikarska – zapowiedział w „Minęła Dwudziesta” dziennikarz Sylwester Latkowski, autor wielu publikacji o aferze Amber Gold.