Powrót
07.12.2018
Pytanie natury moralnej jest takie, czy w ogóle robienie świadkiem koronnym centralnej postaci w aferze powinno mieć miejsce? Czy ktoś, kto był ogniwem kluczowym w procederze, jego zwornikiem, powinien mieć szansę na szczególne potraktowanie, odpuszczanie win i na przykład zachowanie majątku pochodzącego z wątpliwych źródeł? Czy nie jest to przypadkiem chodzenie na skróty przed śledczych? Sylwester Latkowski rozmawia z Jarosławem Sokołowskim, pseudonim Masa
O świadkach koronnych dla magazynu Konfrontacja
Widzę korzyści płynące z instytucji świadka koronnego, ale dostrzegam też patologię w polskim systemie i uważam, że na to nie powinniśmy się godzić. Może potrzebne są badania wariografami na początek, badania stabilności psychicznej kandydatów do tej instytucji, głębsza ocena wiarygodności, na pewno potrzebne są inne dowody, a nie tylko opieranie się na często zawieszonych w próżni relacjach pojedynczych osób. Krótko mówiąc, potrzebna jest tu mniejsza lekkomyślność, większa kontrola i wyobraźnia, jeśli ta instytucja ma trwać. Moim zdaniem to zupełnie pomijany jeden z najciekawszych tematów toczącej się dyskusji o wymiarze sprawiedliwości.