U byłych funkcjonariuszy z Centralnego Biura Śledczego, można zauważyć coś wspólnego. Frustracja i żal noszony głęboko w sercu, to cecha łącząca wielu Cebosiaków. Ci ważniejsi raz w roku spotykają się na spotkaniach byłych funkcjonariuszy, ostro piją, snują wspominki i zdarza się, że wylewają żółć na byłych kolegów i przełożonych. Towarzyszy im poczucie krzywdy. Noszą je i ci skrzywdzeni i ci rzekomo krzywdzący - każdy kiedyś dostał po łapach.
Policjanci dorabiający po godzinach w firmie ochroniarskiej chcieli za 50 tys. dolarów od głowy powystrzelać cały zarząd gangu pruszkowskiego. Ofertę złożyli gangsterowi, na którego Pruszków polował. Za darmo pokazali mu próbkę swoich możliwości.
Wiele lat wmawiano nam, że w Polsce nie istnieje mafia (powiązania gangsterów i polityków), a jedynie tzw. przestępczość zorganizowana. Siłą mafii nie był kij bejsbolowy czy karabin maszynowy, ale oparty na powiązaniach z czasów PRL-u układ.
Filip wychodzi z więzienia i postanawia zacząć normalne życie, jednak już wkrótce kolega z przeszłości wplątuje go w niebezpieczną grę, której stawką są duże pieniądze. Zaczynają ginąć ludzie, a Filip staje się głównym podejrzanym.
Mieliśmy asów i mniej zdolnych. Różnili się między sobą bardzo. Mieliśmy takiego specjalistę, który potrafił prowadzić przez długie miesiące operację wśród grup satanistycznych. To było trudne, by nie zwariować.