Krystek nie działał samodzielnie, dostarczał dziewczynki elicie, korzystał z samochodów, jachtów, entourage’u „Zatoki Sztuki” i innych klubów. Bez nich byłby nikim.
Na końcu jest apel do poparcia środowiska dziennikarskiego. Słusznie. Choć może to także czas na autorefleksję”, bo na razie to tylko broni się „swoich”. W ten sposób nie ma już jedności tam, gdzie powinna być, pomimo różnic. Skutki? Teraz służby i władza, każda (ta za PO-PSL, wcześniej SLD nie była lepsza), będą wykorzystywać słabość solidarności dziennikarskiej i pozostaje bezradność. Niezrozumiały jest dla mnie także brak zainteresowania, czy komputery trafiły do tajnej kancelarii w sądzie. Dlaczego nie dokonano binarnej kopii? Itd. Kolejne zaskoczenie to, jak informacja o tym wydarzeniu szybko znikła z jedynek mediów.
Jestem po kolejnych zdjęciach. Oczywiście nie obyło się bez klimatów, które były nie tylko zastraszaniem. Co takiego się wydarzyło? Ujrzycie w filmie. Tak podsumował to jeden z polityków z Trójmiasta: „Dramat albo mega układ”.
Rozumiem, że pobiegną teraz do firm pijarowskich i usłużnych im dziennikarzy, zasypią pismami procesowymi? Dostosuj się albo giń, prawda?
Nie kłamcie jak najęci, nie ma wolnych mediów, są tylko wolni dziennikarze. I nie zawsze mogą w pełni pokazać swoją wolność. Dziennikarze mogą oszukiwać sami siebie, jeśli jest to im wygodne. Ważne jest, żeby robić zawsze swoje i nie liczyć, że będzie lekko.
Oczywiście najciemniej jest pod latarnią. Dziennikarze, którzy krzyczą o mowie nienawiści, sami jej używają. I uchodzi im to bezkarnie. Nikt publicznie nie zwraca uwagi na to, jeśli ta mowa nienawiści dotyczy innych niż my. Obowiązuje zasada: bronimy tylko swoich, a reszta…
Największym problemem dla dziennikarzy jest inwigilacja zlecana przez opisywanie lub pokazywane działalności pewnych osób i firm. Czemu ma służyć ta inwigilacja? Trzymanie ręki na pulsie, dokąd zmierza dziennikarskie śledztwo, i zbieranie haków na autorów publikacji.
To powoli zapomniana historia, co jest na rękę wielu osobom. Afera GetBack to jedna z największych afer finansowych w Polsce. Prawie 10 tys. nabywców obligacji GetBack S.A nie odzyskało zainwestowanych środków w wysokości ok. 3 miliarda zł.
Film jeszcze nie jest skończony, ale są tacy, którzy już go widzieli. Niektórzy nawet zamieniają się w scenarzystów, komentują, co będzie lub ma być w filmie. Wiedzą także, o czym będzie książka. Ale nie pojawia się ani jedno słowo o poszkodowanych w aferze GetBack.
Jestem jedną z osób pokrzywdzonych w aferze GetBack. Zostałam oszukana i okradziona. Udostępniono moje dane jakiemuś domowi maklerskiemu, sfałszowano formularz zapisu i wyłudzono pieniądze. Jestem osobą schorowaną i miałam nadzieję na spokój i sprawiedliwość. Zostałam z niczym. Mam nadzieję, że ludzie dowiedzą się, że my, pokrzywdzeni przez tę piramidę finansową, straciliśmy pieniądze w wyniku przestępstwa, a nie z chciwości.
To nie problem znanych ludzi, tylko skur…, którzy żerowali na nieletnich. Do dzisiaj dziwię się, że ludzie tu ( Zatoki Sztuki) przyjeżdżali po ujawnieniu tego procederu. Ja bym tam nigdy nogi nie postawił.
Z reguły chodzi w nich nie o wygraną, ale o nękanie i wywarcie efektu mrożącego. Takie ataki powodują, że dziennikarz czy aktywista znajduje się pod wielką presją. Wiele postępowań ciągnie się latami, są kosztowne i stresujące.
Pierwszy dzień zdjęciowy filmu „Wszystkie chwyty dozwolone. Afera GetBack”. Kilka miejsc. Straszenie ochroną. Interwencja ochrony. Straszenie policją. Czyli normalna praca, gdy stajesz z kamerą przed ludźmi, którzy nie mają nic do ukrycia. Czy są transparentni w wyjaśnieniu swojej roli w aferze GetBack? Ich strategia? To zapomnieć o sprawie.
Łatwiej ścigać dziennikarza niż bandytów. Zwłaszcza takiego, który psuje dobre samopoczucie decydentów w organach ścigania, patrząc im na ręce. Książka ta jest jedyną możliwością poznania bez cenzury, bez lukrowanych opowieści, pracy przykrywkowców.
Dziennikarz śledczy Sylwester Latkowski w swojej najnowszej książce "Podwójna gra" ujawnił prawdę o pracy policjantów-przykrywkowców. W wywiadzie z "Super Expressem" mówi teraz o kulisach powstawania książki. Co sprawiło mu największą trudność w czasie pracy nad tą książką? - Nie myśleć o tym, że znów oberwę za prawdę, którą pokażę czytelnikowi. Do przyjemności nie należy bycie ciąganym po prokuratorach, słuchanie zawoalowanych gróźb, bym odpuścił sobie ten temat. Ta książka nie jest wygodna dla pewnych osób - mówi wprost Sylwester Latkowski. Książka do kupienia na stronie www.harde.se.pl.