25 czerwca 1998 roku. Kilka minut po godzinie dwudziestej drugiej. W zamkniętym kręgu osób rozchodzi się wiadomość o zabójstwie generała Marka Papały. Przepływ tej informacji nie jest jednak zwykły. Oficer dyżurny Komendy Stołecznej niezwłocznie przekazuje wiadomość o zdarzeniu ówczesnemu komendantowi stołecznemu. Ten jednak nie telefonuje do komendanta głównego, by osobiście go poinformować. Dzwoni do innych osób – choć nie ma żadnych formalnych podstaw, bo byli wówczas poza rządem.
Ostatnio znów zrobiło się głośno o agencie Tomaszu Kaczmarku. Kim właściwie są agenci specjalni działający pod przykryciem, potocznie zwani przykrywkowcami?
„Guys, ok nie raportujecie do Abrisu i nie czujecie się zobowiązani (tak znamy KSH i ale teoria prawa handlowego a real w PE (Private Equity – aut.) to hmm. Nie rozumiem tego bo wiem ile przelewamy co miesiąc. Ale ok.”
I znów głośno o Zatoce Sztuki. Tym razem weszła tam policja w sprawie Iwony Wieczorek. Brakuje mi tylko celebrytów i aktorów stojących z kartką z napisem: „Tak dla Zatoki Sztuki".
O krakowskiej grupie śledczej prowadzącej sprawę Iwony Wieczorek słyszę dużo dobrego, ale po latach będzie im trudno to wszystko poskładać w całość i wyjaśnić do końca sprawę. To, co robią, to i tak postęp. Były czasy, że biuro kryminalne w Komendzie Głównej Policji nie było zainteresowane sprawą. Kiedy teraz usłyszałem - przełom w sprawie. Zatrzymania. Buńczuczne wypowiedzi, pomyślałem, że to kolejny humbug.
Dopóki zarzuty stawiano gangsterom i urzędnikom wszystko toczyło się sprawnie. Ale kiedy trzeba zapukać do drzwi polityków z wyższych półek, śledczy włączyli hamulce.
Fragmenty początku książki napisanej przez Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego „Afera podsłuchowa. Taśmy Wprost”.