ajemnice głośnego porwania i największych napadów w PRL. Policja chroni akta milicyjne. KONFRONTACJA W magazynie Konfrontacja pozornie wracam do sprawy historycznej. Co ma wspólnego milicja i policja? Czy polityka zawsze waży nad sprawami kryminalnymi, gdzie pojawiają się ludzie władzy i służby? Na przełomie lat 50. i 60. na warszawskich ulicach rozgrywały się sceny niczym z amerykańskich filmów gangsterskich. Bandyci strzelają bez ostrzeżenia. Rabują utarg ze sklepu, napadają na strażników przed pocztą i atakują konwój z utargiem z Centralnego Domu Towarowego. Bezpieka i milicja podejrzewają, że za „napadami warszawskimi” mogą stać ci sami ludzie, którzy dla okupu porwali Bohdana Piaseckiego, syna wpływowego polityka, przewodniczącego Stowarzyszenia PAX, a przed wojną przywódcy faszystowskiej Falangi. Wśród tysięcy podejrzanych są ludzie z pierwszych stron gazet, aktorzy, politycy, dziennikarze, a nawet seryjny zabójca kobiet. W końcu na trop bandytów wpada oficer z prowincji. W nagrodę zostaje… wyrzucony z milicji. Rozmowę wywołała najnowsza książka Przemysława Semczuka "Nieuchwytni". Rozmawiam z autorem nie tylko o historii, ale i teraźniejszości. Dawne wydarzenia okazują się być nadal utajniane, okazuje się, że współczesna policja chroni milicyjną przeszłość.
Reportaż z ogłoszenia wyroku. W środę sąd okręgowy w Płocku wydał wyrok w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Proces był poszlakowy i trwał trzy lata. Wyrok nie jest prawomocny. Za doprowadzenie ojca ofiary do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Andrzej Ł. usłyszał wyrok 2 lat więzienia w zawieszeniu, a Mikołaj B. - 8 miesięcy w zawieszeniu. Pozostali trzej oskarżeni – w tym najważniejszy z nich, Jacek Krupiński, któremu zarzucono m.in. zlecenie i udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym i porwanie Olewnika – zostali uniewinnieni. Rodzina Olewników zapowiedziała apelację od wyroku. Jacek Krupiński zapowiedział, że będzie ubiegał się o odszkodowanie odszkodowanie od skarbu państwa za tymczasowe aresztowanie, po tym jak ostatecznie uprawomocni się wyrok.
Wczoraj sąd uniewinnił Jacka Krupińskiego, głównego z pięciu oskarżonych w procesie dotyczącym uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Proces był poszlakowy, rozpoczął się pod koniec marca 2022 roku. Wyrok nie jest prawomocny. Co oznacza ten wyrok? Co dalej?
Nie może być tak, aby w demokratycznym państwie prawnym dopuszczano możliwość podejmowania działań, które w sposób rażący ingerują w swobodę życia gospodarczego, zniechęcając przedsiębiorców do przyjmowania aktywnej postawy w obawie przed grożącą im odpowiedzialnością karną.
Jacek K. był konsekwentny do końca procesu, w mowie końcowej stwierdził, że nie zna materiału dowodowego. Dlaczego tego nie zapoznał się z aktami? Wyjaśnił, że było to dla niego za trudne emocjonalnie, więc w ostatnich słowach odniósł się do emocji i przemyśleń.
Przed Sądem Okręgowym w Płocku dobiega końca proces pięciu oskarżonych o uprowadzenie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika. Rozpoczął się pod koniec marca 2022 roku. Sąd otrzymał z krakowskiego oddziału Prokuratury Krajowej akt oskarżenia i ponad 400 tomów. Najważniejszym wśród oskarżonych jest Jacek K., były wspólnik i uznawany przez lata za przyjaciela porwanego. We wtorek miała się odbyć ostatnia z zaplanowanych dotąd rozpraw, czyli mowy końcowe stron, po nich sąd miał wyznaczyć termin ogłoszenia wyroku w tej sprawie. Stało się jednak inaczej.
Tak długo, jak Prezesi banków będą zarabiali do 70 razy przeciętnego wynagrodzenia, a banki będą strzyc swoich klientów jak przysłowiowe barany, nikt mnie nie zmusi, abym lubił banki. I nie ma to nic wspólnego z antysemityzmem, ale wynika z prostego rachunku ekonomicznego.
Składasz na ludzi zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a potem mówisz: „Nie pamiętam, nie potrafię niczego więcej powiedzieć”.
Politycy jak zwykle mają gdzieś problem praw ojców. Lobbing grup adwokatów. Nie dobro i prawo, a poglądy sędziów. Co dalej?