Ksiądz Michał Olszewski, według prokuratury, jest zamieszany w głośne przekręty finansowe w ramach Funduszu Sprawiedliwości w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy, obecnie przebywa w areszcie. Jego pełnomocnik, mecenas Krzysztof Wąsowski, opowiada jak na początku sprawy naruszano jego prawo do obrony.
Sylwester Latkowski rozmawia z ks. Sławomirem Knopikiem SCJ, przełożonym Prowincji Polskiej Księży Sercanów i adwokatem księdza Michała Olszewskiego, Krzysztofem Wąsowskim. W marcu 2024 roku doszło do zatrzymania ks. Michała Olszewskiego SCJ. Duchowny ma być zamieszany w aferę Funduszu Sprawiedliwości. Ponad pół roku przebywa w areszcie tymczasowym.
Czy adwokata, wyznaczonego przez ufających mu ludzi na obrońcę, prokuratura może zmusić do zeznań w charakterze świadka? Najwyraźniej tak. W takiej sytuacji postawiono mec. Krzysztofa Wąsowskiego - mimo, że to jawne pogwałcenie fundamentalnej w prawie do obrony tajemnicy obrończej i adwokackiej. A organy adwokatury nie reagują – pisze Blanka Aleksowska dla magazynu Konfrontacja.
Posłuchajcie rozmowy z dziennikarzami Wprost i Super Ekspresu, którzy jako pierwsi zaczęli w latach 2004-2005 zajmować się tematem Pedofilii w Polsce.
W 2004 roku rozpocząłem pracę nad filmem „Pedofile”. Pomysł pojawił się, gdy robiłem dokumentację do filmu o polskiej mafii. Jeden z oficerów CBŚ powiedział: „Przez pewien czas byłem przy śledztwie rozpracowującym pedofili. To byłaby dla pana historia. Ale tego pan nie zrobi. Nikt na to nie pozwoli”.
Kiedy w filmie „Pedofile” zrealizowanym w 2005 roku pokazałem ofiarę księdza Henryka Jankowskiego, nie było jedynek w gazetach, zapadła cisza.
Jeden z moich rozmówców powiedział, że zawsze, jak wybucha afera finansowa, pojawia się stado hien, które chcą zarobić na aferze. Doprowadza to do sytuacji, w której afera staje się większa niż rzeczywiście była, są większe szkody, większe straty, dzięki temu hieny zarabiają.
To, co mówi Stanisław Piotrowicz, przypomina mi obrońców Andrzeja Samsona, wtedy to nazywało się terapią.
Poznaliśmy osobiście dwudziestu kilku tzw. skruszonych z koronami na głowach, włożonymi im przez prokuratorów przy akceptacji sądów. Poznaliśmy ich przestępczą drogę i powody, dla których zdecydowali się zeznawać na niekorzyść swoich wspólników.