Latkowski.com Latkowski.com
Powrót

2016-08-18

Śmierć ważnego świadka

Nie żyje zaufany szefa mafii świętokrzyskiej. Jego śmierć jest wielu osobom na rękę.

proces-1 (2).jpgKielce. Proces gangu Człowieka z Lasu.

 

Nie żyje zaufany szefa mafii świętokrzyskiej. To on zacierał ślady, a na komendę wchodził jak do siebie – pisze Grażyna Zawadka w Rzeczposolitej. Lech D., ps. Leon vel komendant zmarł w zeszłym tygodniu w szpitalu, półtora miesiąca po wyroku skazującym, który na członków mafii świętokrzyskiej wydał kielecki sąd.

 

To właśnie osoba Lecha D., zwanego Leonem lub Komendantem, skłoniła mnie do przyjazdu w świętokrzyskie. Przez trzy lata byłem świadkiem, obserwatorem tego, co się dzieje niedaleko Warszawy, dwie godziny jazdy samochodem, tak powstała książka „Człowiek z Lasu. Polska Lokalna”.

 

Oto jak charakteryzowali Leona D. niektórzy moi rozmówcy.

 

Jager, radny miasta Skarżysko Kamienna:

– Lech D. był ważnym ogniwem ( w gangu Leszka K.  zwanego Człowiekiem z Lasu – przyp. aut), to chłopak, który chciał być gangsterem, jego to podniecało. Podniecało go załatwia- nie wszelkich spraw, on załatwiał skrobankę, coś tam na ko- mendzie, żeby prawa jazdy nie zabrano, on załatwiał wszystko. Miasto się do niego zjeżdżało. On żył tym, on się tym podniecał. A że miał układy na komendzie, to jeździł samochodami kradzionymi, normalnie na legalu. Pijany je rozbijał, zostawiał i brał następne, dalej jeździł. O tym wszyscy wiedzieli. Jak mnie wezwano kiedyś na komendę wojewódzką, gdy pracowałem w ośrodku Rejów [u Braci – przyp. aut.], chłop się mnie pyta o sprawę sprzed siedmiu lat. Mówię mu, panie, powie mi pan, co robił pan siedem lat temu? On mi, że u nas to było tak, że ten chodził z tym i tym do szkoły, bawił się na jednym podwórku, i pod dywan... I tak było. Jak policja miała robić nalot na kradzione samochody, jak pod tą słynną Jubilatką, to jak stało tam sto samochodów, to w ten dzień tylko jeden polonez i at, bo wszystkie były schowane. To takie miasto, dziwne miasto. A powiązania...

 

Policjant operacyjny:

– Rozmawiał pan z nim kiedyś? To człowiek, który potrafi wszędzie się wkręcić i wszędzie pozyskać sobie przyjaciół. Wie, kto kogo i czego potrzebuje. Potrafi się podszywać. Niesamowicie kontaktowy, otwarty. Człowiek, którego nie da się nie

się nie lubić. To była osoba, która jak miała miejsce kradzież samochodu, ustawiała się pomiędzy złodziejem i pokrzywdzonym. Ludzie byli mu wdzięczni, że dzięki niemu mogli odzyskać auto. Oni odbierali to jako pomoc z jego strony.

– Współpracował z policją?

– Umie zapracować na wdzięczność, tak panu odpowiem. – Jednocześnie przykłada dwa palce do ucha i stuka w nie dwa razy.

Gest ten jednoznacznie wskazuje, że Leon był policyjnym uchem, kapusiem.

– Dlaczego teraz milczy, nie idzie na współpracę? Grozi mu przecież wysoki wyrok.

– Może liczy na jakąś odsiecz – zauważa z uśmiechem. – To był człowiek umiejący sobie wszędzie zaskarbić wdzięczność, która według niego ma teraz zaprocentować.

– Leszek D. w sprawie Człowieka z Lasu to istotny klient, natomiast w sprawie grup przestępczych, które się wokół komendy powiatowej w Skarżysku kręciły, żeby nie okłamać i nie przedobrzyć, chodził w drugim rzędzie. Były także inne osoby, które mogły w tej komendzie zrobić wszystko. Mówię o grupach przestępczych, o przestępcach, którzy jeżeli chcieli wyciągnąć informację o toczonych przeciw nim śledztwach, to wyciągali, i to nie był problem. Naczelnicy siedzieli im w kieszeniach. Od przestępstw gospodarczych po drogówkę.

– Czyli ile prawdy jest w tym, co mówił o Leszku D. Kajtek, Jager i inni?

– Fakt, w sferze samochodów bez Leszka nic się nie mogło w Skarżysku wydarzyć. Jeżeli ktoś brał samochód nie z jego wolty, to w dobę go oddawał. Co ja mówię w dobę, w kilka godzin.

– A jego wpływy w komendzie?

– Swobodnie chodził po komendzie i wyciągał potrzebną mu wiedzę. Leszek D. to nie tylko samochody, ale też papierosy i spirytus. On to kontrolował, a ludzie ze Skarżyska, policjanci, nie mogli tego nakryć. Nie znajdziecie w historii powiatowej policji w Skarżysku czegoś spektakularnego, co by wyszło. Owszem, czasami Leszek sprzedał jakiegoś drobnego dilera. Chłopaki chwytali, cieszyli się, że jest wynik, a on robił swoje. Leszek D. bywał na odprawach. Wyobrażacie sobie? Odprawy komendanta powiatowego w Skarżysku, Michała, i zastępcy Michała odbywały się bardzo często w obecności Leszka D. Nie mówię, że zawsze, ale bardzo często. Wyobrażacie sobie taką rzecz, że jesteśmy w instytucji, gdzie wchodzą ludzie w mundurach, a cywil słucha, co planujemy?! To się w głowie nie mieści! I tak się działo. Ludzie widzieli, co się dzieje, i po kolei uciekali. Standardem było malowanie samochodów, cięcie opon. Jak się szło do komendanta, opowiadało o tym wszystkim, ten odpowiadał krótko: „Spier... Co ty, nie widzisz? Przecież to normalne, każdemu to się dzieje”.

 

Śmierć Lecha D. jest na rękę elicie Skarżyska - Kamiennej i wielu policjantom, w tym najwyższych rangą. Mogą już spać spokojnie.

 

Czytaj więcej >>>

 


Tutaj możesz kupić moje książki

Sklep

Rozważ wsparcie serwisu latkowski.com, moich projektów książkowych, filmowych oraz dziennikarskich śledztw. Nawet niewielkie finansowe wpłaty mają wielkie znaczenie.

Darowizny mogą Państwo dokonywać poprzez Fundację „Wolne Słowo”

Wesprzyj
0