Sprawa Olewnika. Badanie wariografem jest asem czy blotką w tali kart obrony przyjaciela Krzysztofa? Zapiski z tygodnia
Tak wygląda w Polsce prawo aresztowanego do obrony
21 marca 2022, poniedziałek
Pytam adwokata, dlaczego 4 godziny czekał pod bramą aresztu śledczego w Warszawie-Białołęce i nie dostał się na widzenie ze swoim klientem. Słyszę, nawet bez irytacji w głosie:
– Klasycznie, kolejka. Jest 1700 osadzonych, a tylko 8 pokojów widzeń „na czynności”, z czego większość zajmują policjanci albo panie ze skarbówki (dużo VAT-owców ostatnio zatrzymali), bo oni są „służbowo”. A mecenasi czekają, aż się coś zwolni. Jak się nie doczekasz, to trudno. Fakt, że nie przyjechałem z samego rana, ale od ok. 11:00 sterczałem pod bramą i o 15:00 już nie wpuszczają, bo widzenia są do 15:30.
Lekarz musi założyć, że prędzej czy później może trafić do kryminału
22 marca 2022, wtorek
„Gazeta Wyborcza” zauważa to, co dzieje się po cichu, czyli zaostrzenie kar z art. 155 kodeksu karnego. Protestują organizacje reprezentujące lekarzy.
„Wykonywanie zawodu lekarza staje się coraz trudniejsze m.in. z uwagi na przepisy, które stale zaostrzają odpowiedzialność prawną za wszelkie niepowodzenia w trakcie prowadzenia procesu leczniczego” – napisało w opinii o projekcie prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej.
Jak dodało, „działając w reżimie prawnym, w którym każde niepowodzenie lecznicze może zostać zakwalifikowane przez prokuraturę jako nieumyślne przestępstwo zagrożone coraz surowszą karą, naturalnym jest, że lekarze są poddawani wzrastającej presji w trakcie wykonywania swojego zawodu”.
NRL ostrzega: skutkiem zaostrzania kar będą trudności w pozyskaniu lekarzy gotowych do wykonywania pracy w warunkach bezpośredniego narażenia życia pacjenta.
Na projekt Ministerstwa Sprawiedliwości zareagował także Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. W swoim oświadczeniu pisze: „Takie kroki spowodują, że wykonywanie zawodu lekarza, zwłaszcza specjalizacji zabiegowych, stanie się jeszcze bardziej niebezpieczne niż obecnie i doprowadzi do jeszcze większego deficytu lekarzy w tych specjalizacjach, w których już dzisiaj są ogromne niedobory”.
OZZL zauważa też, że zaostrzenie kary pozbawi sądy możliwości warunkowego umorzenia postępowania karnego (sądy mogą zastosować ten środek przy przestępstwach, za które kara nie przekracza pięciu lat więzienia). I dodaje: „Nie można zakładać, że lekarze działający w dobrej wierze, wykonując zabiegi medyczne, działają w celu szkodzenia pacjentom – takie założenie jest a priori fałszywe i podważa zaufanie do zawodu lekarza”.
Sprawa Olewnika. Badanie wariografem jest asem czy blotką w tali kart obrony przyjaciela Krzysztofa?
25 marca 2022, piątek
W Sądzie Okręgowym w Płocku ruszył proces w sprawie Krzysztofa Olewnika. Na ławie oskarżonych zasiadł jego przyjaciel, Jacek Krupiński, zarzucono mu zlecenie porwania Krzysztofa. Po odczytaniu aktu oskarżenia sąd rozpoczął odbieranie wyjaśnień od Krupińskiego, ten nie przyznał się do zarzucanych mu czynów oraz oświadczył, że na tym etapie postępowania nie będzie składał wyjaśnień ani nie będzie odpowiadał na pytania. Obrońca Krupińskiego oświadczył, iż oskarżony złoży wyjaśnienia na późniejszym etapie. Czyli na końcu procesu, bo tak to należy rozumieć.
Obrońcy przyjaciela Krzysztofa Olewnika przeszli od razu do ofensywy, ujawnili badanie wariografem, które świadczyć ma, że Jacek Krupiński nie kłamie twierdząc, że nie stoi za porwaniem. To ma być as w talii kart obrony Krupińskiego.
Czy to nie jest blotka? Pytam o zdanie adwokata Adriana Legęnckiego, reprezentującego ojca, Włodzimierza Olewnika:
– Przedłożona opinia prywatna z badania wariografem jest niewiarygodna. Należy zasięgnąć opinii psychologa lub psychiatry w celu ustalenia, czy takie badanie po tylu latach ma sens? Po pierwsze, od czasu samego uprowadzenia Krzysztofa Olewnika i okresu czynów zarzucanych Jackowi Krupińskiemu minęło 20 lat. Z upływem czasu pewne informacje, przeżycia stają się dla każdego powszechne i organizm przestaje na nie reagować. Po drugie, samo badanie zostało przeprowadzone w kancelarii obrońcy oskarżonego, a więc w znanym mu środowisku. Po trzecie, trzy pytania, które zostały zadane oskarżonemu, były pytaniami, na które oskarżony odpowiadał już wielokrotnie i musiało to mieć wpływ na wynik badania. To wszystko ma wpływ na to, że organizm oskarżonego przecież nie będzie wydawał nieświadomych reakcji, które byłyby widoczne na wariogramie.
Polskie sądy unikają uwzględniania wyników badań poligraficznych w wy-rokach. Z taką praktyką mamy do czynienia w sądach okręgowych, co powoduje, iż na temat tych badań rzadko mają okazję wypowiedzieć się sądy apelacyjne. Dodajmy, że badania wariograficzne dają błędne wyniki w 20% przypadków, dlatego nie są uznawane procesowo.
Proces GetBacku obserwuję na nielegalu
25 marca 2022, piątek
Przyznam, że sąd w sprawie GetBacku zachowuje się tak, jakby naprawdę był ślepy. Może warto jednak zdjąć przepaskę z oczu. Powróćmy do ostatniej decyzji o warunkach uchylenia aresztu śledczego głównemu oskarżonemu.
Konrad Kąkolewski ma także orzeczony zakaz kontaktowania się z „pełnomocnikami”. Więc pojawia się kilka pytań. A jak chciałby skorzystać z usług w zupełnie innej sprawie? To są zawodowi pełnomocnicy. Świadczą różne usługi etc. To chyba pierwsze takie zabezpieczenie w historii. Przecież to adwokat musi dbać o konflikt interesów. Nie mówiąc o tym, że nie musi wiedzieć, kto jest, a kto nie jest pełnomocnikiem. Przecież pełnomocnika można zmieniać z dnia na dzień. Łatwo o prowokację. Samych pokrzywdzonych w tej sprawie jest 9 tys., większości Konrad w życiu na oczy nie widział. Do tego współoskarżeni, oskarżyciele, obrońcy i pełnomocnicy – razem grubo ponad 10 tys. osób. Zdecydowanie łatwo o prowokację, bo każda przypadkowo napotkana osoba może być jedną z tych objętych zakazem kontaktu.
A teraz przejdźmy do kolejnych wyjaśnień Kąkolewskiego złożonych przed sądem. Uwaga, mój komentarz właściwie powstał na nielegalu; choć sprawa jest jawna, nadal mam zakaz jej obserwowania. Przypomniały mi się czasy robienia filmu „Blokersi”, gdzie pojęcie „nielegal” było czymś normalnym. Myślałem, że po dwudziestu latach już mi to będzie obce.
Przypomnę, że to najważniejszy oskarżony w tej sprawie. I pierwsza myśl? Otępiająca pustka na sali sądowej.
Kąkolewski przytoczył fragment zeznań Ilony Pieczyńskiej-Czerny, byłej dyrektor departamentu spółek publicznych w Komisji Nadzoru Finansowego: „My się na tym nie znamy”. Potem rzucił: „Paulina Pietkiewicz (Abris) mówi: my rządzimy KNF”.
Kolejne przemyślenia? KNF jest na ostrzu noża tej sprawy. Jak i to, że bez spółki Abris nie da się domknąć sprawy GetBacku.
– Świrski i Gierynski z Abrisu, właściciele GetBacku, oferowali 2 mln euro łapówki – rzucił Kąkolewski i sąd mu przerwał, że już to przecież mówił wcześniej.
Przewodnicząca Iwona Strączyńska wiele razy powtarzała: „Wróćmy do konkretów w tej sprawie”. „O tym pan już mówił”. Fakt, Kąkolewski często powtarza te same kwestie. Jako doświadczona sędzia powinna jednak nie wykluczyć wpływu zbyt długiego pobytu w odosobnieniu na jego psychikę.
Konrad Kąkolewski strofowany, by przyspieszał, powiedział:
– Przyspieszam.
Na co przewodnicząca Strączyńska, że nie o to przyspieszenie jej chodziło, bo Kąkolewski zaczął szybciej mówić.
Ogłoszono przerwę. Dla wielu były to męczące, nużące wyjaśnienia. Ożywienie wprowadziła strofująca uwaga oburzonej przewodniczącej Strączyńskiej do reprezentanta poszkodowanych. Uraził jej majestat, wstając razem z Wysokim Sądem. Jak wyjaśnił poszkodowany, chciał tylko założyć kurtkę. Pomyślałem, że może Strączyńska darowałaby sobie tę uwagę w stosunku do poszkodowanych w tej aferze, korona z głowy by jej nie spadła, a wymiar sprawiedliwości ma tu trochę na sumieniu.
Potem nie było lepiej.
– Sąd rozumie, o co chodzi, proszę dalej – rzekła przewodnicząca Strączyńska. Wyraźnie coś ją goniło, aż wreszcie wyszło: po prostu chciała tradycyjnie o 14 zakończyć rozprawę. „Przyzwoicie zakończyć” i „wrócić do domu”.
Na marginesie, może tak w dzisiejszych czasach warto postarać się o dobrą jakość dźwięku i obrazu transmisji, tak by oskarżony nie mówił, jakby przebywał w kosmosie. Mikrofon przewodniczącej sądu wyraźnie przekazuje jej głos, a mikrofon oskarżonego „przypadkowo” szwankuje.
Kąkolewski nie mógł działać sam
25 marca 2022, piątek
Poniżej przytoczę uwagę jednego z obserwatorów procesu. Może ktoś w prokuraturze powinien wpaść na genialny pomysł, że Konrad Kąkolewski, jako prezes w tak dużej firmie, nie mógł wypłacać sobie takich pieniędzy bez zgody zarządu i rady nadzorczej? Każdy, kto zarządzał dużą firmą, to wie. Nigdy żadna księgowa nie zrobiłaby przelewu bez akceptacji z góry, a na pewno nie na kwotę 30 mln złotych. To tak nie chodzi. Albo ktoś brał działkę, albo miał zgodę właściciela i dawał / nie dawał działki.
Kolejna kwestia. Kąkolewski nie był w stanie sam fałszować sprawozdań, to jest nierealne. To tak jakby jeden facet z łopatą zbudował Pałac Kultury. Gdzie są pozostali?
I na koniec, gdzie jest kasa z tych portfeli, które były na bilansie w firmie, jak jego zamknęli? To było dużo kasy.
Z życia w GetBack
25 marca 2022, piątek
Konrad Kąkolewski, wspomina:
„Ś. wrzeszczy na mnie: "Ch… z obligatariuszami, masz robić co mówię (restrukturyzację z opcją wyprowadzenie aktywów) - mnie ten chu… rząd nie zapłacił odszkodowania 2 miliardy. Jak tego nie zrobisz, to zgnijesz w więzieniu, ty i twoja rodzina, załatwię cię - rzuca we mnie butelkami od wody, itd. Anka mówi mi - wytrzymaj, mamy to uratować, bo oni to ukradną.”
Mleko zsiadło się na progu
26 marca 2022, sobota
„Na litość boską, on (Putin) nie może pozostać przy władzy”, mocno powiedział w Warszawie prezydent Joe Biden i ledwo wzniósł się w powietrze, nie minęła chyba nawet godzina, a przedstawiciel Białego Domu już wyjaśniał, że „Prezydentowi chodziło o to, że Putinowi nie można pozwolić na sprawowanie władzy nad swoimi sąsiadami lub regionem. Nie mówił o władzy Putina w Rosji ani o zmianie reżimu”.
Mleko zsiadło się na progu – to najkrótszy komentarz do przemówienia prezydenta USA Joe Bidena w Warszawie.
Orban i Zsolt, litości! Nie róbcie z nas idiotów
27 marca 2022, niedziela
Nemeth Zsolt: "Jako przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Zgromadzenia Narodowego Węgier ośmielam się pomóc w tej analizie udzieleniem poniżej kilku informacji." I oczywiście pokrętne wyjaśnienia:"Dlatego w obecnej sytuacji Węgry, bez naruszania swojej umiejętności spełnienia zobowiązań wobec NATO, to jest swojej pierwszorzędnej odpowiedzialności, nawet gdyby chciały, nie mogłyby skutecznie wesprzeć Ukrainy dostawami broni. Natomiast trasa dostarczania broni do Ukrainy z zachodu nigdy nie uwzględniała terytorium Węgier. W związku z tym symboliczne zaangażowanie Węgier w tranzyt broni bez praktycznych rezultatów stanowiłoby znaczne ryzyko tak dla Węgrów, jak i dla Ukraińców. Ofiara bez efektu: typowa rzecz, której nie wolno ponosić w czasie wojny."
To tłumaczenie dla tych, którzy nie rozumieją wszechpotężnej mądrości, która płynie z Budapesztu?
Na koniec to co powiedział premier Węgier Viktor Orbán o Zelensky'm: „Jestem prawnikiem, pracuję z wiedzą, którą zgromadziłem w świecie prawa. Ktoś, kto jest aktorem, pracuje z wiedzą, którą zdobył jako aktor. Nie widzę w tym nic specjalnego”.
Komentarz wymowny. Na marginesie, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zelensyi z wykształcenia również jest prawnikiem. Prezydent USA Ronald Reagan, także był aktorem.