Czy zhakowano telefony polityków Solidarnej Polski i prezesa TVP? Trochę o tym jak frakcje służb „trzyliterowych” inwigilowali polityków. O polskiej giełdzie i wałkach na niej. Oskarżony już wie o procesie Olewnika. Większość sędziów uważa, że sam fakt pełnienia przez nich tej funkcji zwalnia ich z czegokolwiek. Otrzymałem kolejną opinię i kategoryczne stwierdzenie: "Rzeczywista „Afera Getback” wydarzyła się począwszy od maja 2018 roku, od momentu bezpośredniego wejścia przedstawicieli Abris do zarządu Getback." Olewnik-Latkowski-CBA-ABW-GetBack.jpg

Brudne gry, czyli inwigilacja po polsku

11 kwietnia 2022, poniedziałek

Dziennikarz Radia Zet, Mariusz Gierszewski, niedawno na Twitterze napisał: „Zhakowano telefony polityków Solidarnej Polski i prezesa TVP? Według informatorów wykradzione SMS-y i treść czatów polityków Solidarnej Polski »latają po mieście«”.

Sprawa zamiast wstrząsnąć mediami, umarła w ciszy. Czy Gierszewski zwariował i powielił plotki?

Nie strzelał kulą w płot, raczej. Coś jest na rzeczy. SMS-y/Chaty, pewnych osób, rzeczywiście „latają po mieście”. Słyszałem o nich, ale też widziałem kilkanaście innych SMS-ów/Chatów i stenogramy rozmów, krążących po tzw. mieście. Pokazywały mi je różne osoby, jako ciekawostkę albo pytając, czy na tego rodzaju towar byłby zbyt w mediach. Wspominano także o nagraniach.

Faktem jest, że w czasie jednego ze śledztw agenci CBA nadzorowani przez wysokiego funkcjonariusza CBA (znanego z przeprowadzania operacji pod przykryciem w czasach CBŚ) inwigilowali, nagrywali polityków PiS, w tym Solidarnej Polski. Przy okazji robiono także, jak to powiedziano, cytuję: „dziennikarzy prawicowych”. Inna frakcja w CBA i ABW wzięła na celownik tzw. ekipę premiera Mateusza Morawieckiego.

Co ciekawe, wątpliwe jest, żeby związki interpersonalne z agenturą wykorzystywaną do tego, co powyżej napisałem, mają swoje odbicia w kwitach służb. 

Operacje specjalne i agentura działająca nielegalnie, czy to jest możliwe? Ależ oczywiście. Pamiętam, jak kiedyś ktoś przeszukał szafę szefowej grupy „Generał” w Komendzie Głównej Policji i odkrył, że to, co powinno być odnotowane w stosownej dokumentacji, leżało sobie spokojnie bez ewidencji.

W omawianych przeze mnie przypadkach nie trzeba przeszukiwać szaf w pokojach funkcjonariuszy służb „trzyliterowych” (pracujących dla państwa, ale też trochę dla wybranej frakcji politycznej, no i oczywiście dla siebie – prywatnie), bo posługują się oni głównie agenturą - posiadającą swoje szafy. Ta zresztą przy okazji robiła i robi swoje interesy. W myśl tego, co można znaleźć w jednym z SMS-ów: 

„Wyciągnij całą listę gości, to ja Ci powiem, co, kto i jak? A nóż widelec coś zarobimy albo komuś dojebiemy za złe rzeczy”.

Odpryskiem z działań jednej z grup jest handlowanie i szantażowanie nagraniami. O jednej próbie pisałem wiele miesięcy temu.

Warto wspomnieć, że w tym całym galimatiasie mamy do czynienia także z wynajmowaniem firm PR. Niektóre z nich już dawno przestały się zajmować oferowaniem usług dbających o wizerunek klienta. Żyją przede wszystkim ze zbierania kompromitujących materiałów, przewałów, zajmując się nawet życiem intymnym, to wszystko, by zhakować przeciwników politycznych, szefów spółek skarbu państwa i dziennikarzy. I nie posługują się tylko tzw. białym wywiadem, czyli czesaniem internetu. Stosują te same metody co agencje detektywistyczne, często podzlecając właśnie im czynności inwigilacji (zhakowanie telefonu dla nich nie jest problemem). Czasami wynajmując paparazzich. Minister, polityk, prezes spółki czy banku woli nie fakturować usług agencji detektywistycznych, przecież może zrobić to przez firmy zajmujące się oficjalnie tylko marketingiem i pijarem.

Przypomnę, że już kiedyś mieliśmy takie sytuacje, opisywałem to nawet lata temu, że osoby, które powinny być pewne, że nie są inwigilowane, nie ufały temu; i tak ABW ogarniało ministra sprawiedliwości, a prokuratora krajowego Centralne Biuro Śledcze. 

To co się obecnie dzieje to jest przedsmak działań, które przyśpieszają z uwagi na wewnętrzny rozpad obozu rządzącego i tworzenie się nowych frakcji.

Podsumowując: Mariusz Gierszewski po prostu napisał o tym, co się dzieje na tzw. mieście. Nie zrobiło to furory na opinii publicznej, bo nikomu nie zależy na wnikliwym sprawdzeniu opisanych sygnałów. 

Wyjątkowe nagromadzenie służb i ich agentów, pijarowców, prywatnych detektywów wywołuje faktycznie stany lękowe u wielu obecnych polityków i ich współpracowników, prezesów kluczowych spółek skarbu państwa czy banków. Inwigilacja w tej czy innej formie ma miejsce i wyrwała się spod wszelkiej kontroli. Nikt nad tym u nas nie panuje i nie może powiedzieć, że jest nietykalny i żyje w klatce Faradaya.

Giełdowe ściemy

13 kwietnia 2022, środa

Co to jest IPO? To proces, w którym spółka prywatna staje się publiczną. Wejście na giełdę ma wiele zalet. Przede wszystkim oznacza napływ gotówki. Jeśli IPO się uda. Ale ma też wady. Oto każdy teraz może zajrzeć w twoje księgi. Ktoś może sprawdzić, jak prowadzisz firmę i ile zarabiasz. I co najważniejsze, często, dzięki temu, że spółki publiczne muszą dawać więcej kwitów, można nakryć oszusta. Teoretycznie tak jest na świecie. W Polsce? Jak widać po sprawie GetBack (nagroda GPW, przypomnę) czy takiej firmy od konserw rybnych, czy wózków widłowych, jest inaczej.

Oskarżony w sprawie Olewnika nie wie o procesie

14 kwietnia 2022, czwartek

Mikołaj B. był w 2012 roku ścigany listem gończym w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Zapytany, dlaczego nie wraca do Polski, odpowiadał, że nie chce być kolejną osobą, która niby powiesi się w areszcie. Dlatego zgłosił się do mnie, a nie do wymiaru sprawiedliwości. Okazuje się, że to kolejny oskarżony w nowym procesie Olewnika. I co ciekawe, znów, według prokuratury, się ukrywa. Tymczasem nie wiedział o procesie. 

Zostawmy na boku to, dlaczego ja potrafię się z nim skontaktować, a prokuratura nie. Mikołaj B. jest zaskoczony i rzuca: – Dziękuje, bo gdyby nie pan, to bym nie wiedział o sprawie. Ja nie chcę już „kręcić afer”, ale jak będę zmuszony, to tym razem powiem wszystko.

Więcej o sprawie >>>

Rosyjskie systemowe kłamstwo

15 kwietnia 2022, piątek

Prawdą jest na pewno to, że krążownik „Moskwa” był uważany za jeden z najpotężniejszych okrętów rosyjskich na Morzu Czarnym. Rosja twierdzi, że statek zaginął w czasie burzy. Jaka jest prawda? W czasie zatonięcia wiatry nad północno-zachodnim Morzem Czarnym miały 20 węzłów, czyli mniej więcej 5 stopni w skali Beauforta. Opady deszczu głównie nad Krymem i być może mżawka w pobliżu miejsca zatonięcia. ECMWF: wiatr, ciśnienie/opady deszczu i satelita IR poniżej. Na pewno nie burza.

Jedni nie widzą wypadku inni nie słyszą strzału

16 kwietnia 2022, sobota

Była prezes Sądu Najwyższego, prof. Małgorzata Gersdorf, podróżująca razem z byłym sędzią Trybunału Konstytucyjnego, Bohdanem Zdziennickim, mieli być świadkami wypadku na trasie S8, w wyniku którego zmarł 26-letni motocyklista. Dlaczego dziwią się niektórzy, że Gersdorf z mężem i koleżanką nie widzieli i nie słyszeli wypadku motocyklisty? Znany jest mi przypadek, że funkcjonariusze ABW nie słyszeli strzału oddanego z odległości 2–6 metrów. I na protokół tak zeznawali. Nikogo to wtedy nie dziwiło.

Większość sędziów uważa, że sam fakt pełnienia przez nich tej funkcji zwalnia ich z czegokolwiek.

Na marginesie, dziennikarz Patryk Słowik, przypomniał fragment swojego komentarza z 2 kwietnia 2018 roku: "Chłodny stosunek do mediów to jedna z najbardziej widocznych cech Gersdorf. I, jak twierdzą niektórzy, kamień, który sama sobie przywiązała do szyi. Profesor nie ma żadnego wyczucia tego, co wypada w mediach powiedzieć, a czego mówić nie należy. Nie widzi potrzeby komunikowania się Sądu Najwyższego ze społeczeństwem za pośrednictwem telewizji, radia i prasy. Uważa, że obywatele powinni sędziów, w tym Sąd Najwyższy jako organ konstytucyjny, szanować za sam fakt istnienia."

Skomentowałem na Twitterze krótko:

To nie dotyczy tylko sędzi Gersdorf. Większość sędziów uważa, że sam fakt pełnienia przez nich tej funkcji zwalnia ich z czegokolwiek.

Jeden z internautów dodał: "Źródłem tego typu postawy jest abstrakcyjny twór pt. "Wyrok w imieniu RP". Relikt, który zdejmuje odpowiedzialność sędziego za absurdalne orzeczenia, bo jest abstrakcyjnym tworem nadrzędnym. Nawet w Stanach Zjednoczonych nie funkcjonuje takie przeświadczenie."

Niewygodne cyfry w aferze GetBack

17 kwietnia 2022, niedziela

Zajrzyjcie na moją stronę, tam jest aktualizowany już drugi artykuł „Niewygodne cyfry w aferze GetBack” (Czytaj>>>) Powstał on, bo zastanowiły mnie cyfry podawane przez byłego szefa GetBacku, Konrada Kąkolewskiego. Generalnie większość uważa, że on plącze i kreuje rzeczywistość niemającą odbicia w liczbach. Otrzymałem kolejną opinię i kategoryczne stwierdzenie: "Rzeczywista „Afera Getback” wydarzyła się począwszy od maja 2018 roku, od momentu bezpośredniego wejścia przedstawicieli Abris do zarządu Getback."  Po niej kolejny komentarz: „Spadające od maja 2018 r. - czyli wejścia Abris - nakłady na windykację oraz wystarczające środki dostępne na spłatę obligacji - środków było grubo ponad 3 mld.  Dlaczego chroni się prawdziwych sprawców afery - tych, którzy najbardziej zyskali na 75% redukcji długu.”

Oceńcie sami.