Twórcy biznesu wiedząc, że pieniądz lubi ciszę, budują sieć spółek, by utrudnić kontrolowanie i wgląd w sprawy spółki, dlatego umiejscawiają je w rajach podatkowych, zwanymi także sekretnymi jurysdykcjami, czy zagranicznymi centrami finansowymi. Abris-Latkowski.jpg

Co wiemy o spółce GetBack? Czy w ogóle możemy się dowiedzieć o jej kulisach funkcjonowania? Jak zwykle, gdy wybucha afera, okazuje się, że spotykamy się ze znanym mechanizmem w świecie finansów – tworzenie konsorcjum finansowego w rajach podatkowych. Twórcy biznesu wiedząc, że pieniądz lubi ciszę, budują sieć spółek, by utrudnić kontrolowanie i wgląd w sprawy spółki, dlatego umiejscawiają je właśnie w rajach podatkowych, zwanymi także sekretnymi jurysdykcjami (ang. secrecy jurisdiction), czy zagranicznymi centrami finansowymi (ang. offshore financial centres). 

Sięgnę w niniejszym tekście do pracy prof. Marka Pawlaka zatytułowanej „Raje podatkowe i ich wykorzystanie przez zagraniczne korporacje działające na terenie Polski”. Pisze on, że w rezolucji Parlamentu Europejskiego z dnia 19 kwietnia 2012 roku raje podatkowe opisano jako „zagraniczne, niechętne do współpracy jurysdykcje charakteryzujące się w szczególności brakiem podatków lub symbolicznymi podatkami, brakiem efektywnej wymiany informacji z zagranicznymi władzami podatkowymi i brakiem transparentności w przepisach legislacyjnych, prawnych lub administracyjnych, lub identyfikowane jako takie przez Organisation for Economic Cooperation and Development lub Financial Action Task Force”. 

Pawlak przeprowadził badania własne na próbie 200 największych spółek kapitałowych zarejestrowanych w Polsce i zauważył, że „większość z nich (58,0%) jest kontrolowana przez podmioty zagraniczne, z których 56,0% zarejestrowana została w rajach podatkowych. Wypracowane zyski w przeważającej części są transferowane zagranicę – do rajów podatkowych (głównie do Holandii) – w formie dywidend, a w niewielkim stopniu zasilają budżet państwa w formie podatku CIT.”

Zachowują się jak najeźdźcy, traktując Polskę jako kolonię

Warto przytoczyć jego podsumowanie, opisujące ciemną stronę: 

„Większość spośród największych zarejestrowanych w Polsce spółek kapitałowych wyprowadza zagranicę finansowe efekty swojej pracy w postaci dywidend. Zachowują się jak najeźdźcy, traktując Polskę jako kolonię(?), z której należy wywieźć tak dużo, ile to tylko możliwe. Strumień pieniędzy płynie przede wszystkim do rajów podatkowych i ich ostateczni odbiorcy nie są znani – zasada niejawności stanowi jedną z podstawowych w rajach podatkowych. Strumień pieniędzy płynący zagranicę w postaci dywidend jest znacznie większy niż strumień płynący do budżetu państwa w postaci CIT.

Nie ma podstawy, aby stwierdzić, że zagranicznymi podmiotami kontrolującymi są międzynarodowe korporacje. W części przypadków tak jest, ale w sytuacjach, gdy spółka jest kontrolowana przez podmiot w raju podatkowym, to nie wiadomo, czy kontroluje go korporacja czy osoba fizyczna, czy na przykład fundacja. Celem ulokowania podmiotu w raju podatkowym jest m.in. ukrycie tożsamości rzeczywistego podmiotu kontrolującego.

Zwraca uwagę także bardzo nierównomierne ulokowanie na mapie Polski inwestycji międzynarodowych korporacji. Dominuje Warszawa i jej najbliższe okolice, kolejne skupiska to Górny Śląsk, a także aglomeracja Poznania i okolice.

Należy zaznaczyć, że uzyskany obraz nie jest jednak pełny, ponieważ przedmiotem badań było jedynie 200 największych spółek kapitałowych zarejestrowanych w Polsce. Badano tylko przepływy finansowe w formie zapłaconych podatków CIT i wypłaconych dywidend, nie wzięto pod uwagę innych podatków, a także przepływów w formie odsetek, opłat licencyjnych i opłat za usługi doradcze.”

Do kogo należał GetBack (2016-2020)?

Spójrzmy na listę podmiotów posiadających akcje GetBack i listę członków konsorcjum finansowego w ramach DNLD (DNLD L.P. z siedzibą w Jersey jako podmiotu dominującego, natomiast DNLD sp. z o.o., następnie DNLD Holdings B.V., a następnie DNLD Holdings s.a.r.l. jako bezpośredniego akcjonariusza GetBack) w latach 2016-2020. 

Do podmiotów uczestniczących w konsorcjum DNLD L.P. należały m.in.:

a. Abris CEE Mid-Market Fund II LP z siedzibą na Wyspie Jersey (Wyspy Normandzkie)

b. Abris CEE Mid-Market Fund II-A LP z siedzibą na Wyspie Jersey (Wyspy Normandzkie)

c. Abris CEE Mid-Market Fund II GP LP z siedzibą na Wyspie Jersey (Wyspy Normandzkie)

− W imieniu których działał Abris CEE Mid-Market Fund II GP Limited z siedzibą na Wyspie Jersey (Wyspy Normandzkie)

1. Ww. podmioty z grupy Abris uczestniczyły w konsorcjum DNLD w kapitale wynoszącym 65.000.000,00 EUR i posiadały decydujący wpływ i udział na zarządzenie konsorcjum DNLD (miały około 32,08% udziałów w konsorcjum DNLD L.P.)

d. QIC Private Capital PTY LTD z siedzibą w Brisbane w Australii

e. QIC Investments No. 1 Pty Limited z siedzibą w Brisbane w Australii

− Fundusze QIC miały około 17,27% w konsorcjum DNLD

f. 57 Stars Global Opportunity Fund 3, L.P. z siedzibą na Kajmanach (adres głównej siedziby

57 Stars: Waszyngton, USA)

g. 57 Stars Global Opportunity Fund 3 (KIA), L.P. (2016 Series) z siedzibą na Kajmanach (adres

głównej siedziby 57 Stars: Waszyngton, USA)

h. 57 Stars Global Opportunity Fund 4, L.P. z siedzibą na Kajmanach (adres głównej siedziby

57 Stars: Waszyngton, USA)

i. 57 Stars Global Opportunity Fund 4 – Co-Investment Sleeve L.P. z siedzibą na Kajmanach

(adres głównej siedziby 57 Stars: Waszyngton, USA)

− Fundusze 57 Stars miały łącznie 15,66% w konsorcjum DNLD

j. Commonfund Capital Emerging Markets 2013, L.P. z siedzibą w Wilton, USA

k. Commonfund Capital Co-Investment Opportunities 2015, L.P. z siedzibą w Wilton, USA

− Fundusze Commonfund miały łącznie 5,00% w konsorcjum DNLD

l. Funduszu HarborVest, w tym HarborVest Harvest Fund LP z siedzibą na Kajmanach (główna siedziba: Boston, USA)

− Fundusze HarbourVest miały około 18,75% w konsorcjum DNLD m. Massena Opportunities Millesime 1 SCSp z siedzibą w Luksemburgu

− Fundusze Massena miały około 4,60% w konsorcjum DNDL

n. NPS, które posiadało ok. 3,69% udziału w konsorcjum DNLD

o. Advalue Association SCSp z siedzibą w Luksemburgu, które posiadało ok. 2,96%

w konsorcjum DNLD.

Od początku nie działano transparentnie

Komentarz jest chyba zbędny. W książce „Wszystkie chwyty dozwolone. Afera GetBack” opisuję, jak się wszystko zaczęło, o to fragment:

„Na podstawie zeznań byłego prezesa Idea Banku Jarosława Aaugustyniaka:

„GetBack został założony w 2012 roku13 przez spółki należące do trzech osób: Leszka Czarneckiego, Krzysztofa Rosińskiego i Radosława Stefuraka, czyli przez przewodniczącego rady nadzorczej oraz dwóch członków zarządu Getin Noble Banku – prezesa i wiceprezesa. W 2013 roku do spółki GetBack SA trafił Konrad Kąkolewski14, kolega Rosińskiego z czasów wspólnej pracy w PZU. Został prezesem GetBack SA. Cała inwestycja tych trzech osób to cztery miliony złotych, dalsza część działalności i rozwoju GetBacku była finansowana przez spółki kapitałowo powiązane z tą trójką przez Open Finance TFI, Open Life TU oraz Getin Noble Bank [czyli do grupy Leszka Czarneckiego – przyp. aut.]. Śmiem twierdzić, że był to pierwszy taki schemat na rynku finansowym, łącznie z umową o kosztach. Wygląda to tak, że członek zarządu odpowiedzialny za windykacje sprzedaje swoje – to jest banku – portfele firmie, której jest właścicielem”.

Osoba wysoko postawiona w hierarchii banków i spółek Leszka Czarneckiego zwraca uwagę, że od początku nie działano transparentnie, GetBack założyły spółki zarejestrowane za granicą, na Cyprze i Malcie. Jego pierwszym prezesem został dyrektor Getin Noble Banku (GNB) odpowiedzialny za windykację, Dawid Popławski. Rozstał się z akcjonariuszami już po kilku miesiącach w wyniku nieporozumień finansowych, a przynajmniej tak się mówiło na korytarzach GNB.

– Zastanówmy się, jak powstał GetBack. Przy jego założeniu pracowali ludzie biorący wynagrodzenie z GNB i będący odpowiedzialni za działalność banku notowanego na giełdzie GNB. Do jego założenia wykorzystano zasoby w postaci ludzi (prezes Popławski był wcześniej szefem działu windykacji GNB i podlegał bezpośrednio członkowi zarządu Radkowi Stefurakowi), wiedzy (tzw. know-how o funkcjonowaniu procesów windykacyjnych), aktywów (portfele kredytowe GNB) i know-how banku (systemy, operacje, wycena portfeli kredytowych przeznaczonych do windykacji).

Akcjonariusz i osoby z zarządu założyły działalność, która powinna być rozwijana w ramach banku. Nikt z jego pozostałych akcjonariuszy nie został o tym poinformowany, nie było komunikatu o rozpoczęciu działalności w pewnym obszarze de facto konkurencyjnej dla banku.

Wewnętrznie tłumaczono to tym, że po kryzysie z lat 2008–2009 bank miał tak dużo złych kredytów, iż spółka GetBack ma zoptymalizować zarządzanie złymi portfelami i poprawić jego wyniki. Jeżeli jednak spółka GetBack mogła zarabiać na złych portfelach kredytowych, to znaczy, że działalność windykacyjna była opłacalna i bank również mógł ją prowadzić.

Czy było to działanie na szkodę akcjonariuszy mniejszościowych GNB? Najlepiej spytać analityków zajmujących się bankami na rynku – nikt tego nie rozumiał. Na pewno było to nieetyczne i łamało wszelkie zasady dobrych praktyk biznesowych.

Małgorzata Szturmowicz, członek zarządu Idea Banku:

„Strategia Leszka była zawsze taka sama. Tworzył spółki razem ze swoimi menedżerami, wkładając minimalny kapitał. Prowadziły działalność głównie dla podmiotów w Grupie Leszka (GetBack powstał właściwie na portfelach wierzytelności straconych z GNB). W momencie, kiedy spółka osiągała już dobre wyniki, Leszek decydował, który bank lub inny mający środki podmiot z Grupy ją kupi. W ten sposób kupiono Tax Care do Grupy Idea Bank, Idea Money czy GetBack. Dzięki temu Leszek jako osoba prywatna bądź działając przez jedną ze swoich spółek, dostawał bezpośrednio pieniądze. Skoro nie mógł wypłacać dywidendy ze swoich banków, wynagradzał się w ten sposób. Przed IPO w 2015 roku Idea Bank kupiła tak dwa podmioty: GetBack i Idea Money”.

Beneficjentem sprzedaży GetBacku do Idea Bank SA po zawyżonej cenie był Leszek Czarnecki

Na podstawie zeznań byłego prezesa Idea Banku Jarosława Augustyniaka:

„Wydaje mi się, że z Getin Noble Banku zostały też wyciągnięte inne aktywa: ludzie, knowhow. Był to rok 2012. Trzej akcjonariusze chyba w 2014 lub 2015 roku sprzedali GetBack Idea Bankowi za 285 mln zł. Byłem wówczas prezesem zarządu tego banku. Decyzję podjął Leszek Czarnecki. Na spotkaniu ze mną powiedział, że dobrze by było, gdyby Idea Bank kupił GetBack, bo to pasuje do jego strategii. Nie całkiem się z tym zgadzałem, bo Idea Bank prowadził działalność w obszarze mikroprzedsiębiorców, a GetBack – w dużych portfelach wierzytelności. W wyniku emisji akcji Idea Banku pozyskano pieniądze, którymi zapłacono za kupno GetBacku, a nadto w kolejnym roku wypłacono 70 mln zł w gotówce Leszkowi Czarneckiemu, Krzysztofowi Rosińskiemu i Radosławowi Stefurakowi za wyniki w GetBacku”.

Małgorzata Szturmowicz, członek zarządu Idea Banku:

„GetBack w ogóle nie pasował do oferty i struktury Idea Banku. Od początku mówiliśmy to Leszkowi Czarneckiemu. Baliśmy się zbyt dużego zadłużenia (w momencie sprzedaży spółki zadłużenie GetBacku wynosiło 450 mln zł), dlatego GetBack miał w statucie bardzo duże ograniczenia związane z zadłużaniem się poprzez emisje obligacji”.

Po dwóch latach akcjonariusze zaczęli szukać kupca na GetBack SA. W lipcu 2014 roku został on kupiony do grupy Idea Bank SA przez Ideę Expert SA za cenę 250 mln zł powiększoną o premię w wysokości 75 mln zł, wynikającą z klauzuli związanej z osiągnięciem dobrych wyników GetBacku za 2015 rok. Kwota 250 mln zł została zapłacona akcjami Idea Banku, natomiast 75 mln zł – w środkach pieniężnych. W marcu 2016 r. Idea Expert oraz spółka należąca do Idea Banku SA – Getin International zawarły umowę, na podstawie której Idea Expert wniosła do Getin International wszystkie akcje GetBack SA.

Mój rozmówca dodaje:

– W czwartym kwartale 2015 roku transakcję zakupu GetBacku przez Idea Bank przynieśli i zaproponowali Krzysztof Rosiński oraz Leszek Czarnecki. Transakcja była w pełni popierana przez wszystkich akcjonariuszy GetBacku. Radosław Stefurak pełnił wówczas funkcję przewodniczącego Rady Nadzorczej GetBack SA, Krzysztof Rosiński – jak zawsze – był schowany daleko za swoje spółki maltańskie lub cypryjskie. Transakcję zaakceptowała Rada Nadzorcza Idea Banku. GetBack był wówczas spółką średniej wielkości, na 31 grudnia 2013 r. miał 126 mln zł sumy bilansowej. Główne jego relacje biznesowe były związane z podmiotami kontrolowanymi przez jego akcjonariuszy.

Konrad Kąkolewski w zeznaniach tak mówił o sprzedaży GetBacku do Idea Banku:

„Beneficjentem sprzedaży GetBacku do Idea Bank SA po zawyżonej cenie był Leszek Czarnecki. (...) Wiem z rozmowy z Jarosławem Augustyniakiem [byłym prezesem Idea Banku – przyp. aut.], że był on wściekły, ponieważ polecono mu wykonać tę transakcję bez zbadania spółki, więc nie był pewien jakości firmy”.

Dlaczego wybrano fundusz Abris?

 GetBack pozostawał w grupie Idea Banku krótko, około 18 miesięcy, po czym w czwartym kwartale 2015 roku wystawiono go na sprzedaż. W tym okresie kontrolę nad spółką sprawował Radek Stefurak i mocno pilnował, żeby akcjonariuszom została wypłacona premia w wysokości 75 mln zł.

Pomysł sprzedaży GetBacku wyszedł od Leszka Czarneckiego. Takie decyzje były podejmowane przez niego jako głównego akcjonariusza i przewodniczącego Rady Nadzorczej Idea Banku. Wszyscy wiedzieli, że Czarnecki zarządzał bankiem z pozycji rady nadzorczej tak jak prezes banku, na co zwrócił uwagę KNF podczas kilku kontroli.

Małgorzata Szturmowicz, członek zarządu Idea Banku:

„Leszek Czarnecki wymyślił sobie, że chce za GetBack miliard złotych. Wybrał Morgan Stanley i Alicję Kornasiewicz, która wówczas nim kierowała, na bank prowadzący transakcję. Sam ją koordynował. Brał udział we wszystkich spotkaniach i telekonferencjach z nią związanych. Ze względu na fakt, że GetBack pozyskiwał finansowanie w Grupie, Abris obawiał się utraty finansowania dla niego. Leszek zgodził się wówczas, że Idea Bank zobowiąże się w umowie inwestycyjnej sprzedaży GetBacku do dystrybucji jego obligacji w kwocie minimum 20 mln zł przez okres co najmniej 2 lat. Bez tego zapisu cena zakupu GetBacku nigdy nie osiągnęłaby tak wysokiej kwoty. Dodatkowo Leszek wynegocjował sobie bezpośrednio wynagrodzenie w wysokości 30 mln zł jako gwarancję, że w swojej grupie spółek nie będzie przez okres dwóch lat prowadził podobnej działalności jak GetBack. Duże było nasze zdziwienie, że Abris zgodził się na taki warunek. Jest to niespotykane na rynku, żeby pieniądze za sprzedaż spółki dostał ktoś, kto nie ma w niej nawet jednego procenta własności”.

Właściciel GetBack SA 15 czerwca 201615 r. sprzedał akcje tej spółki stanowiące 100 proc. kapitału zakładowego spółce Emest Investments sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (od lipca 2016 r. DNLD sp. z o.o.). Emest Investments była spółką celową, założoną przez konsorcjum funduszy private equity, z dominującą rolą funduszu Abris Capital Partners, którego ekspozyturą na terenie Polski jest Abris Capital Partners sp. z o.o.”

Większość udziałów w DNLD Holdings należy do Radosława Barczyńskiego i Pauliny Pietkiewicz

A jaki jest stan obecny? Wojciech Łukawski, partner w Abris Capital Partners, w wywiadzie dla Parkietu (z dnia 16 lipca 2023 roku) mówi: 

- Nie jest też prawdą, że to fundusz Abris jest dzisiaj głównym udziałowcem Capitei, czyli dawnego GetBacku, i to Abris sprawuje nadzór nad wykonaniem układu, co nam się zarzuca. Większościowym udziałowcem jest DNLD Holdings. Większość udziałów w DNLD Holdings należy do Radosława Barczyńskiego i Pauliny Pietkiewicz. Pan Barczyński nie jest i nigdy nie był związany z Abris. Pani Pietkiewicz podjęła decyzję o rozstaniu z Abris i skoncentrowaniu się na realizacji układu z wierzycielami Capitea ponad rok temu. Dodatkowo, jak rozumiem, oboje zarówno jako udziałowcy, jak i menedżerowie, podjęli także zobowiązanie o tym, że jakakolwiek nadwyżka gotówki, która mogłaby pozostać w Capitea po zakończeniu układu, również trafi do wierzycieli.

Od osoby funkcjonującej na naszym rynku finansowym, znającej od kulis sprawę GetBack, słyszę: 

„W głowie się nie mieści jak KNF mogła dopuścić na giełdę podmiot o tak skomplikowanej strukturze właścicielskiej. To, dlatego teraz nie sposób ustalić kto stoi za tymi inwestorami. A każdy kto kupuje akcje spółki chce wiedzieć kto też inwestuje. Fikcja nie nadzór nad rynkiem. 

Do tego kraje typu Kajmany o wątpliwej reputacji podatkowej.”

I kto się w tej sieci połapie?

***

Książkę i ebook „Wszystkie chwyty dozwolone. Afera GetBack” zamówisz tutaj >>>

Rozważ wsparcie serwisu latkowski.com, moich projektów książkowych, filmowych oraz dziennikarskich śledztw. Nawet niewielkie finansowe wpłaty mają wielkie znaczenie.

Darowizny mogą Państwo dokonywać poprzez Fundację „Wolne Słowo” na konto nr: 38 1090 1694 0000 0001 3065 4695 

Wspieraj >>>