Odnaleziono ponad 100 godzin nagrań audio i wideo dotyczących sprawy zabójstwa generała Marka Papały. Co nowego wniosą do śledztwa? Mazur-okazanie (1).jpg

Okazanie Edwarda Mazura.

 

Pojawiły się nowe dowody w sprawie generała Marka Papały. Jak ustalił Roman Osica z Radia ZET, to ponad 100 godzin nagrań audio i wideo. M.in. są nagrane rozmowy funkcjonariuszy, którzy opisują, jak ustawiano policyjne okazanie Edwarda Mazura Andrzejowi Zirajewskiemu pseudonim Iwan. Robiono to tak, by wskazał właśnie polonijnego biznesmena. Nagrania znaleziono w lipcu 2015 roku w jednej z szaf w Komendzie Głównej Policji, należącej do specjalnej grupy dochodzeniowo-śledczej o kryptonimie „Generał”, która wyjaśniała okoliczności śmierci szefa policji. Trafiły teraz do łódzkiej prokuratury.

 

Za wszelką cenę udowodnić jedną wersję

 

Czy taśmy popchną śledztwo do przodu? Nie. Potwierdzą tylko tyle, że śledczy szyli śledztwo. Robili, co mogli, by za wszelką cenę udowodnić jedną wersję – że za sprawą zabójstwa komendanta głównego policji stoją Ryszard Bogucki, Słowik i polonijny biznesmen Edward Mazur. Opisywałem to już w książce „Zabić Papałę” wydanej w 2007 roku i rok później pokazałem w filmie dokumentalnym o tym samym tytule. W 2010 roku na łamach tygodnika „Wprost” opublikowałem artykuł, który był podsumowaniem analizy zespołu, robiącego od 2008 roku audyt czynności policyjnych i prokuratorskich śledztwa Papały. Analiza była druzgocąca dla grupy dochodzeniowo-śledczej „Generał”.

 

Dokumenty, z którymi się zapoznałem, to tak naprawdę dwie analizy. Jedna – licząca 169 stron – dotyczy materiałów procesowych, druga, 59-stronicowa, dotyczy materiałów operacyjnych. Były one efektem dziewięciomiesięcznej pracy czteroosobowej grupy analityków, powołanej w styczniu 2008 roku decyzją nr 46 komendanta głównego policji. Ciekawe, że wcześniej, w 2002 roku, po trzech latach nieprzynoszącego istotnych ustaleń śledztwa, podobny zespół już działał. Powołał go ówczesny komendant główny policji, Antoni Kowalczyk. Zespół liczył trzy osoby i przeprowadzał taki sam audyt. Już wtedy został wytypowany potencjalny cyngiel.

 

Bałagan w dokumentach

 

Analitycy, którzy zaczęli przeglądać szafy grupy „Generał”, eufemistycznie opisali bałagan, jaki zastali. Zaznaczam, że nie wydano im wszystkiego. Audytorzy piszą na początku analizy kryminalnej: „Nadmienić należy, że materiały operacyjne nie są skatalogowane i opisane w postaci sporządzonych wykazów dokumentów czy też spisu dokumentów zebranych w materiałach operacyjnych. Taki stan rzeczy uniemożliwił precyzyjne odnoszenie się do opisywanych dokumentów”.

 

Świadek na wyjątkowych prawach

 

Zapoznając się z analizą kryminalistyczną widać jak na dłoni wybiórczy sposób prowadzenia śledztwa. Policyjni analitycy zwrócili uwagę na wyjątkowe traktowanie Igora Ł. pseudonim Patyk (obecnie oskarżonego w sprawie zabójstwa Papały – aut.) W 2008 roku pisali: „Niezrozumiały jest dla nas sposób, w jaki Igor Ł. (Pseudonim Patyk, obecnie oskarżonego w sprawie zabójstwa Papały – aut.) był traktowany jako świadek w sprawie zabójstwa generała Papały. Igor Ł. nie został okazany żadnym świadkom, którzy przebywali na miejscu zdarzenia i widzieli w różnych odstępach czasu NN osobnika – osobników. Większość świadków jest mieszkańcami tego bloku. Nie zweryfikowano zeznań Ł. przez porównanie ich do zeznań wszystkich świadków obecnych na miejscu zdarzenia, natomiast kontynuowano przesłuchania Ł. mimo wyraźnych symptomów, że zeznaje nieprawdę (patrz eksperyment). Nie ustalono, z kim Ł. utrzymywał kontakty towarzyskie i przestępcze w okresie poprzedzającym zabójstwo generała i po zabójstwie, mimo że już było oczywiste, że nie działał sam. Nie okazano ustalonych kontaktów Ł. wymienionym świadkom. Nie przesłuchano żadnych osób z otoczenia Ł., w tym i rodziny. Nie ustalono dziewczyny Ł., z którą zamieszkiwał przy ulicy Jadźwingów w Warszawie, i nadal nie wiadomo, dlaczego nagle po 25.06.1998 roku wyjechała na wakacje do Grecji. Nie dokonano sprawdzeń połączeń telefonicznych, jakie wykonywał Ł. i jego koledzy w dniu zabójstwa, celem zweryfikowania, z kim się kontaktował i gdzie w tym czasie był. Czy był rzeczywiście w godzinach 19.00–22.00 przy ul. Rzymowskiego”.

 

Nieprofesjonalne postępowanie wobec świadka Igora Ł. to nie jedyna nieprawidłowość, stwierdzona przez analityków po audycie śledztwa.  Długa jest lista błędów.

 

Bogucki za wszelką cenę

 

Nie ustalono faktycznego miejsca pobytu Ryszarda Boguckiego (wytypowano go jako zabójcę generała – aut.) w dniu zabójstwa. Analitycy zwrócili uwagę, że śledczy nie chcieli zauważyć faktów świadczących na jego korzyść. Np. zeznań osoby, która została porwana w drugiej połowie czerwca 1998 roku przez Boguckiego, a przede wszystkim bilingów jego telefonicznych rozmów. Ryszard Bogucki w chwili, gdy rzekomo czatował na generała Marka Papałę, prowadził ożywioną komunikację telefoniczną. Dzwonił do ludzi z Łodzi i ze Śląska. Wszystkie kontakty są ustalone. Nie mają związku ze sprawą zabójstwa. Zwrócono uwagę, że nie zażądano od operatorów telekomunikacyjnych informacji o połączeniach przychodzących do Boguckiego oraz raportów z tzw. BTS-ów, które pokazałyby, gdzie w tym czasie logowały się jego karty SIM.

 

Niewiarygodny główny świadek śledztwa

 

Odnalezione nagrania wskazują, że dokonywał ich m.in. szef ochrony gdańskiego aresztu. W trakcie trwania śledztwa częstym gościem na Wybrzeżu i w tamtejszych aresztach stała się szefowa policyjnej grupy „Generał”. Wnikała w tamtejszy świat przestępczy. – Miała nietypowe metody pracy – wyjawił mi funkcjonariusz CBŚ w Gdańsku. To ona postawiła na Andrzeja Zirajewskiego ps. Iwan. Wielokrotnie się z nim spotykała. Trudno uwierzyć, że nie dostrzegała tego, co zauważył amerykański sędzia; oddalając polski wniosek ekstradycyjny, nazwał on Zirajewskiego „łotrem i notorycznym kłamcą”.

 

Rzeczy, o których opowiadałem, nie miały większego znaczenia

 

W materiałach operacyjnych jest kserokopia pamiętnika Zirajewskiego, który prowadził w areszcie śledczym. Napisał tam: „Przez okres sześciu miesięcy jeździłem do prokuratury, chętnie opowiadając o różnych bzdurach, aby tylko móc wykonać do Magdy telefon albo czasami za pozwoleniem prokuratora spotkać się z nią. Te rzeczy, o których opowiadałem, nie miały większego znaczenia, ale oni byli tym tak zafascynowani, że udostępniali mi kontakt z Madzią. Doszło nawet do tego, że podczas aresztu miałem dwa widzenia intymne, na których mogliśmy się cieszyć sobą sam na sam”.

 

Wszystko wymyślił, żeby uzyskać wyjście na wolność

 

Zirajewski wrzucał do śledztwa znane nazwiska, co wykorzystywali śledczy i politycy. Rosła ranga i jego, i śledztwa. Potem jednak się wycofywał. Oto jeden z przykładów. Protokół przesłuchania Iwana z 14.11.2007 r.: „Zirajewskiemu odczytano fragment jego zeznań z dnia 22.01.2002 r. dotyczący spotkania w domu konsula Grecji, w którym mieli uczestniczyć: Ryszard Bogucki, Nikodem Skotarczak, Ryszard Krauze, Foivos Fengaras konsul Grecji, dwóch NN mężczyzn.

 

Na pytanie przesłuchującego Zirajewski odpowiedział, że nie przypomina sobie, aby na jednym spotkaniu widział Nikodema Skotarczaka, Ryszarda Krauze, Ryszarda Boguckiego oraz konsula Grecji. Jak wyjaśnił, »rozbieżności w zeznaniach z dnia 22.01.2002 r. i 24.10.2007 r. dotyczące osób przebywających na spotkaniu u konsula Grecji wynikają, jak twierdzi, z jego niepamięci. Ponadto nie może wykluczyć, że do takiego spotkania doszło, ale nie pamięta tego«”.

 

Kolejny dowód na niewiarygodność świadka Zirajewskiego, jaki był w posiadaniu grupy „Generał”. Notatka z rozpytania Artura Zirajewskiego 14.11.2007 r.: „Stwierdził, iż dotarła do niego informacja, że ma wycofać wszystkie zeznania, jakie złożył w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały, przed złożeniem wniosku o ekstradycję i poinformować o wycofaniu zeznań w mediach. Jeżeli tego nie zrobi, to 13 członkom jego rodziny grozi niebezpieczeństwo. Po długim przekonywaniu powiedział, że tę informację przekazał mu podczas ostatniego widzenia jego obrońca mecenas K.

 

Zirajewski wyraził zgodę na złożenie zeznań do protokółu, ale nie powie nic na temat mecenasa K. Na takie zeznanie prokurator i szefowa grupy »Genreał« się nie zgodzili. Zirajewski się zdenerwował i powiedział, że siedzi w więzieniu i nikt nic nie robi, aby wyszedł.

 

Po chwili powiedział, że to wszystko wymyślił, żeby uzyskać wyjście na wolność”.

 

Mówił, że to była ewidentnie gra, pod wyrok

 

Jednym z moich rozmówców była osoba, która siedziała w areszcie razem z Zirajewskim. – Z Iwanem (ksywa Artura Zirajewskiego – aut.) byliśmy w jednej grupie dwa i pół miesiąca. To była grupa spacerowa, wszyscy byliśmy skazani. Z czasem zaprzyjaźniliśmy się trochę. Iwan – jeżeli można powiedzieć, że w kryminale można w miarę kogoś normalnego spotkać, to bym go zakwalifikował do tej grupy osób. Zwłaszcza po takim okresie, który spędził na N-kach (cele dla niebezpiecznych – aut.) czy na „ochronkach” (cele dla szczególnie chronionych – aut.). Gdzie w sumie przebywasz z niewielką ilością osób.

 

O śmierci Iwana dowiedział się mój kolega, dosłownie 10 minut po tym, jak Artur zszedł. Ze szpitala oddziałowy zadzwonił na oddział i powiedział że nie żyje. Minęły dwa dni i do kolegi, Mateusza, poszedł list, że mam informacje od Iwana, że próbował uciekać za granicę. On się wkurzył na policję. Przyjeżdżali do niego z Warszawy, mieli mu poukładać, a wszystko szło w drugą stronę. Do niego przyjeżdżały konkretne osoby. Nie jestem w stanie powiedzieć kto. Raz mi powiedział: – Słuchaj, gram dokładnie jak oni chcieli z Mazurem i tym wszystkim, odwołuję to wszystko po prostu. On chciał centralnie odwołać zeznania obciążające Mazura. Zwłaszcza że mógł się czuć oszukany. Mówił, że to z Mazurem to nieprawda. Jest różnica dostać 13 obiecane, 15, które dostał, a 25 lat czy dożywotkę. Mówił, że to była ewidentnie gra, pod wyrok. Żeby osiągnąć z tego korzyść.

 

Kto inspiruje Zirajewskiego?

 

Jeden z członków grupy „Generał”, podinsp. Waldemar N., od 29 stycznia 2002 roku do 17 lipca 2008 roku przeprowadził sześć analiz zeznań Zirajewskiego. W pierwszej stwierdził, że jego zachowanie jest typowe dla osób, które konfabulują, a następnie nie pamiętają dokładnie, co powiedziały, i przedstawiają to samo zdarzenie w nieco inny sposób. W ostatniej analizie (z 17.07.2008) padają jeszcze mocniejsze słowa: „Artur Zirajewski jako świadek jest coraz mniej wiarygodny. Należy zastanowić się, kto inspiruje Zirajewskiego do składania takich, a nie innych zeznań”.

 

Być może odnalezione nagrania pomogą ustalić, kto inspirował Zirajewskiego.

 

Co dalej?

 

Wkrótce minie 18 lat od czerwcowej nocy, kiedy zabito byłego komendanta głównego policji, generała Marka Papałę. Coraz mniejsze są szanse na rozliczenie śledztwa w sprawie jego zabójstwa. Na poznanie prawdy o przebiegu tamtej czerwcowej nocy także nie mamy chyba już co liczyć. Drugi proces w sprawie zabójstwa byłego komendanta głównego policji zaczął się w październiku ub.r. i właśnie rozpoczął się od nowa, bo jeden z ławników się rozchorował. W sprawie zabójstwa generała Papały już od pierwszych minut nie wszystko odbywało się tak, jak powinno, i tak chyba już zostanie.

 

Obejrzyj film dokumentalny Sylwestra Latkowskiego "Zabić Papałę".