W sądzie wypowiedzi Kąkolewskiego podlegają rygorowi sprawy, a na wolności zacznie chodzić po mediach i mówić bez ograniczeń. Wyhodowano gościa, który mieszając prawdę z kłamstwami może wywołać trzęsawkę u niektórych osób. Konrad-Kakolewski-u-papieza.JPG

Jeśli Konrad Kąkolewski, były prezes GetBacku, wpłaci poręczenie majątkowe w kwocie 400 tysięcy oraz zabezpieczenie w postaci 3 hipotek, łacznie na 1 milion złotych, wyjdzie na wolność. Do chwili złożenia poręczenia majątkowego w  w terminie 30 dni od ogłoszenia postanowienia i z chwilą wpisania hipotek w stosownych księgach wieczystych, Kąkolewski zostaje w areszcie. Wobec Kąkolewskiego zastosowano także środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji z obowiązkiem stawiennictwa dwa razy w tygodniu w komisariacie policji, połączony z zakazem kontaktowania się ze świadkami w sprawie oraz współoskarżonymi, oskarżycielami posiłkowymi, ich pełnomocnikami, a także pokrzywdzonymi. Prokuratura zapowiedziała zaskarżenie decyzji.

Wyjście na wolność Konrada Kąkolewskiego może nie być tak proste. Dlaczego? Uchylenie aresztu uzależniono "od chwili wpisania hipotek do ksiąg wieczystych". Ustanowienie hipoteki to jeden dzień, ale w Warszawie średni czas oczekiwania na wpis w sadzie ksiąg wieczystych, trawa obecnie wiele miesięcy. 

Blisko cztery lata w areszcie

W uzasadnieniu sąd co prawda wskazuje "na duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych oskarżonemu czynów, tym niemniej należy mieć na uwadze długotrwały, niemal 4-letni okres izolacji oskarżonego (był on wielokrotnie przesłuchiwany w trakcie śledztwa, w sprawie zabezpieczono materiał dowodowy, w perspektywie należy mieć też prawdopodobnie długi okres trwania postępowania sądowego). Sąd Apelacyjny (wcześniej rozpratrujacy sprawę uchylenia aresztu) w Warszawie nie zanegował także istnienia obawy matactwa i ucieczki oskarżonego, nie sposób jednak tracić z pola widzenia, iż nasilenie wskazanych przesłanek maleje wraz z upływem czasu, na co zwrócono również uwagę, że ryzyko złego wpływu na postępowanie nie jest tak duże, żeby koniecznym był dalszy areszt.

W dniu 23 lutego 2022 r. otwarty został przewód sądowy w niniejszej sprawie, terminy rozprawy, o których zostały poinformowane strony wyznaczono już do 10 czerwca 2022 r. Konrad Kąkolewski rozpoczął składanie obszernych, szczegółowych wyjaśnień, co wskazuje jednoznacznie na deklarowaną wielokrotnie przez niego chęć pełnego naświetlenia wszystkich okoliczności sprawy i wszechstronnego jej wyjaśnienia. W ocenie Sądu, postawa oskarżonego wyrażająca chęć współpracy zarówno w okresie pozostawania w areszcie, jak i w aktualnym stanie sprawy uzasadnia przekonanie, iż dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania wystarczające będzie zastosowanie wolnościowych, mniej uciążliwych środków zapobiegawczych zgodnie z dyrektywą minimalizacji (vide: Dyrektywa stosowania najmniej uciążliwych środków zapobiegawczych, Dłużewska przeciwko Polsce, wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 15 kwietnia 2021 r., 39873/18), a wnioskowanych przez Konrada Kąkolewskiego i jego obrońców.

Ustalając, poza poręczeniem majątkowym w postaci hipotek, wysokość poręczenia majątkowego na kwotę 400.000 złotych, sąd brał pod uwagę zarówno ciężar zarzutów stawianych oskarżonemu Konradowi Kąkolewskiemu, jak i wysokość poręczeń majątkowych stosowanych wobec innych oskarżonych w tej sprawie."

GetBack (obecnie Capitea) obawia się opinii publicznej

Sąd nie podzielił argumentacji przedstawionej przez pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego GetBack (obecnie Capitea) adwokata Tomasza Manickiego, który twierdzi, że "środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania powinien być nadal stosowany, gdyż obecne wyjaśnienia oskarżonego Kąkolewskiego świadczą o utrudnianiu postępowania karnego poprzez mataczenie. W ocenie Sądu składane przez oskarżonego wyjaśnienia są przyjętą przez niego linią obrony a nie próbą mataczenia. Podkreślenia wymaga fakt, że od 25 stycznia 2022 roku, czyli od daty wydania przez tutejszy sąd ostatniego orzeczenia w przedmiocie tymczasowego aresztowania nastąpiła diametralna zmiana okoliczności. Oskarżony Konrad Kąkolewski już na dwóch terminach rozprawy składa obszerne wyjaśnienia, w których między innymi próbuje odnieść się do rozbieżności między jego dotychczasowymi depozycjami a wyjaśnieniami oskarżonego Szczepana D."

Pełnomocnikowi GetBack (obecnie Capitea) zabrakło profesjonalizmu

Sąd wytknął brak profesjonalizmu przedstawicielowi GetBack (obecnie Capitea) i stwierdził, że  "niedopuszczalna jest ocena tych wyjaśnień na obecnym etapie postępowania, jak czyni to adwokat Manicki. Od profesjonalnego pełnomocnika należy wymagać, by konkretnie odniósł się on do analizy przesłanek przemawiających za stosowaniem środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, a nie oceniał złożone przed sądem wyjaśnienia oskarżonego, gdyż ocena tych wyjaśnień należy do sądu i to na etapie wyrokowania, a nie na etapie decydowania o środkach zapobiegawczych."

Co ciekawem przedstawiciel GetBack (obecnie Capitea), co było do przewidzenia chciał, aby wersja sprawy Konrada Kąkolewskiego nie była znana opinii publicznej. W uzasadnień sądu czytamy: "Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego opisał jak w jego ocenie, obecnie, korzystając z prawa do składania wyjaśnień, oskarżony K. Kąkolewski, wpływa na pokrzywdzonych i opinię publiczną."

Sąd słusznie zauważył, że opinia publiczna, media – nie są podmiotami, które będą miały wpływ na dokonywane przez sąd ustalenia dotyczące chociażby stanu faktycznego, gdyż podmioty te nie mają wpływu na materiał dowodowy w niniejszej sprawie. Obawa matactwa, o której mowa, dotyczy wpływania na materiał dowodowy a nie na opinię publiczną, która dla sądu nie ma żadnego znaczenia dowodowego.

Kto obawia się udzielania mediom wywiadów przez Kąkolewskiego?

Na marginesie, dlaczego tak wiele osób obawia się wyjścia Kąkolewskiego na wolność i trzymają go blisko cztery lata w areszcie (środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania jest stosowany od dnia jego zatrzymania, tj. od dnia 16 czerwca 2018 r.), co już pozostawię bez komentarza. Nie tylko pełnomocnik GetBacka (Capitea), ale także prokuratura nawet nie ukrywa, czego się boi, a raczej szefowie prokuratorów.  Przy okazji postępowania aresztowego 21 lutego br., prokuratorowi Przemysławowi Ścibiszowi, uzasadniającemu trzymanie w areszcie Kąkolewskiego, wymknęło się, czego się naprawdę obawiają. Zacytuję „Chodzi o wysyłane przez oskarżonego pisma. W jego ocenie wysyłane przez oskarżonego pisma utrudniają postępowanie, oskarżony wielokrotnie wskazywał w nich swoje stanowisko procesowe. W pismach tych starał się przemycić stanowisko, które chciał, aby zajęła osoba, do której kierował pismo”. Pytanie, w czym i komu przeszkadza wysyłanie pism do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego? I czy przypadkiem znów wątki tam poruszane nie są badane wybiórczo?

W czasie postępowania aresztowego 21 lutego br, prokurator wskazał, „że oskarżony nie przyjechał z Izraela, by wykonać z jego udziałem czynności, ale by udzielić wywiadu mediom, które interesowały się problemami GetBacku”. To potwierdzałoby tezę Gazety Wyborczej, która w 2018 roku Gazeta Wyborcza” twierdziła, że zatrzymanie miało podtekst polityczny, pisała: „Kąkolewski w e-mailu do »Wyborczej« dziękował za ujawnienie listów. Proponował też spotkanie. Chcieliśmy, aby opowiedział nam o szczegółach swoich relacji z władzą, jej mediami i lobbystami. Według naszych źródeł rząd był przekonany, że list, który opublikowała »Wyborcza«, przekazał nam sam Kąkolewski, a obecne działania CBA i prokuratury mają go powstrzymać przed udzielaniem informacji mediom”.

Jak to rozumieć? W sądzie wypowiedzi Kąkolewskiego podlegają rygorowi sprawy, a na wolności zacznie chodzić po mediach i mówić bez ograniczeń. Wyhodowano gościa, który mieszając prawdę z kłamstwami może wywołać trzęsawkę u niektórych osób.

*** Czytaj także o przewodniczącej sądu, która zachowuje się jak Caryca >>>