– Widziałem niektóre z tych filmów. Widziałem je w prokuraturze i dotyczyły mnie. Jeżeli mają na mnie, to mają też na Bortniczuka. No proste-mówi. Ten wątek powinien zainteresować służby i prokuraturę, bo mamy mowę o grupie hakowej, która za przyzwoleniem służb istnieje. Kooperują pod pretekstem walki z mafią? A wiadomo jest, że kolejne osoby są szantażowane.
Kiedy spotkałem się z prezydentem Sopotu Jackiem Karnowskim w gorzkiej rozmowie stwierdziliśmy, że to miejsce nazwane przez niego w mocnych słowach „k…dołkiem” przestało istnieć w tamtej wersji, ale to nie załatwia sprawy. Sprawdzenie tego draństwa, które się tam działo do Krystka jest śmieszne. Brak także u wielu osób, które wspierały to miejsce autorefleksji. Komu spadł włos z głowy? Problemy mają teraz dziennikarze i on.
Jak to jest możliwe, że Abris bezboleśnie udaje się wywinąć z Afery GetBack, będąc większościowym udziałowcem i nadzorującym spółkę? Twój samochód dokonuje kraksy, a odpowiadają wszyscy inni.
Dlaczego trudno jest zrobić film o aferze GetBack? Ponieważ wszyscy wykorzystują to do wojenek politycznych, do walki politycznej. Politycy, urzędnicy, bankierzy, tworzą parasol ochronny nad szwindlami. Z jednej z taśm: – Zabetonować, zaorać, żeby śladu nie było po tym, co narozrabiali. Tam była ustawka.
– Ludzie nie wiedzą, jak obrzydliwe są transakcje zawierane przez wpływowych ludzi z mediami – mówi jeden z bohaterów filmu. Inny dodaje: – Dzisiaj debata oparta na faktach jest w zasadzie niemożliwa, bo nie zgadzamy się co do faktów. Straszne.
Poznałem wiele ludzkich dramatów, historii, które zaprzeczają tezie, że ofiary afery GetBack, to „powodowani chciwością klienci”. Robienie z poszkodowanych hazardzistów jest niedopuszczalne. A takie opinie non stop słyszę od tych, których pytam: Jak to możliwe, że byliście ślepi? Zapominają, że bank to nie kasyno, lecz instytucja objęta nadzorem publicznym.
Jeden z moich rozmówców powiedział, że zawsze, jak wybucha afera finansowa, pojawia się stado hien, które chcą zarobić na aferze. Doprowadza to do sytuacji, w której afera staje się większa niż rzeczywiście była, są większe szkody, większe straty, dzięki temu hieny zarabiają.
Jestem po kolejnych zdjęciach. Oczywiście nie obyło się bez klimatów, które były nie tylko zastraszaniem. Co takiego się wydarzyło? Ujrzycie w filmie. Tak podsumował to jeden z polityków z Trójmiasta: „Dramat albo mega układ”.
Czytam, że po filmie „Nic się nie stało”: „Temat przysechł. Czemu nie ma podbijania. Może bagno zatoczyło zbyt szerokie kręgi”. Odpowiadam. Pracuję nad drugą częścią „Nic się nie stało. Licencja na bezkarność”. Teraz ruszą do kontrataku. W sumie utworzą teraz koalicję z banksterami („Wszystkie chwyty dozwolone. Afera GetBack”).
O ludziach takich jak on nigdy nie mówiło się w Polsce jako o ludziach mafii. Do dzisiaj niewiele osób ma pojęcie, że oni istnieli i nadal działają. Skąd się w ogóle wzięli? W mediach mafię przez wiele lat sprowadzano do gangsterów z Pruszkowa i Wołomina.
To nie problem znanych ludzi, tylko skur…, którzy żerowali na nieletnich. Do dzisiaj dziwię się, że ludzie tu ( Zatoki Sztuki) przyjeżdżali po ujawnieniu tego procederu. Ja bym tam nigdy nogi nie postawił.
W przeciwieństwie do spraw z Kamilem Durczokiem będę je relacjonował na bieżąco. Wyciągnąłem wnioski. Wówczas koledzy dziennikarze i wydawca mieli strategię wiary w sąd i uważali, że postawa milczenia jest najwłaściwsza. Nie chciałem być obwiniony, że to wpłynie na wyrok. A druga strona to wykorzystywała i dawała swoje przekazy. Więc będzie bez ukrywania jej przebiegu za kurtyną. Powrócimy do istoty spraw, jakich dotyczą. Więcej, rozwiniemy je, pociągniemy dalej.
Pamiętacie wielką aferę korupcyjna w olsztyńskiej spółdzielni mieszkaniowej Pojezierze? Opisywał ją Piotr Pytlakowski w tygodniku „Polityka”. Teraz wraca na swoim profilu Facebook w związku z kandydowaniem na Rzecznika Praw Obywatelskich Lidię Staroń.
Zamiast pytań o popieranie miejsca, które „Gazeta Wyborcza” nazwała Zatoką Świń, a prezydent Sopotu Jacek Karnowski mówi wprost w najgorszych słowach, jest milczenie i cenzurowanie tematu. W USA pyta się ludzi o kontakty z pedofilem, tak dzieje się w sprawie Epsteina. U nas nie muszą się tłumaczyć, a ciebie czekają pozwy i obrażanie. Po prostu musisz oberwać. Jeśli jest się znanym aktorem, celebrytą, to można dawać twarz pedofilowi, wspierać jego interesy, pić czy ćpać, bawić się z nim na jachcie i udawać potem, że „Nic się nie stało”.
Łatwiej ścigać dziennikarza niż bandytów. Zwłaszcza takiego, który psuje dobre samopoczucie decydentów w organach ścigania, patrząc im na ręce. Książka ta jest jedyną możliwością poznania bez cenzury, bez lukrowanych opowieści, pracy przykrywkowców.
Darowizny mogą Państwo dokonywać poprzez Fundację „Wolne Słowo”
Wesprzyj