Wstęp do książki "Wszystkie chwyty dozwolone. Afera GetBack"
Ta historia jest o tym, jak w Polsce robi się wielki przekręt. Opowiem o kolejnej aferze finansowej. Większej niż sprawa Amber Gold, którą opisywałem w prasie i książce oraz przedstawiłem w filmie dokumentalnym.
Afera GetBack – bo o tym będzie ta opowieść – jest jedną z największych od lat. Od razu zaznaczę, że wątpię w szczęśliwe zakończenie. Straty osób fizycznych, które uległy zachętom do inwestowania w papiery GetBacku, są szacowane na około trzy miliardy złotych. Wierzycieli indywidualnych jest blisko dziesięć tysięcy, instytucjonalnych – kilkuset.
Śledztwo trwa od czterech lat. Od 2018 roku zajmowało się nim (w tym także wątkami cywilnymi) siedemnastu prokuratorów, aktualnie pracuje przy nim dwunastu (z tej liczby dwóch nad wątkami cywilnymi). Co warto odnotować, w tym czasie niektórych prokuratorów zmieniono. Krążą w związku z tym różne teorie, jedna z nich mówi, że ci odsunięci od prowadzenia śledztwa nie zgadzali się na strategię szefostwa. Kiedy zwróciłem się do Prokuratury Regionalnej w Warszawie z prośbą o umożliwienie mi rozmowy z prowadzącymi sprawę GetBacku, odmówiono. Z kilkorgiem prokuratorów udało mi się nawiązać tylko jakąś zdawkową wymianę zdań na korytarzach sądowych. Nie warto cytować.
W styczniu 2022 roku otrzymałem od rzecznika prasowego krótkie podsumowanie. We wszystkich dotychczasowych śledztwach związanych z tą sprawą, prowadzonych przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie, zatrzymano 84 osoby, a wobec 26 zastosowano tymczasowy areszt. W sumie przedstawiono zarzuty 103 osobom, akty oskarżenia wobec 26 spośród nich skierowano do sądu. Akta wszystkich zarejestrowanych postępowań liczą ponad dziesięć tysięcy tomów. Blisko 3700 osób przesłuchano w charakterze świadków, z tego około 3200 jako pokrzywdzonych. Na mieniu podejrzanych zabezpieczono łącznie kwotę 406 700 131 złotych na poczet przyszłych odszkodowań.
Tuż przed ukończeniem książki, w maju 2022 roku, skierowałem do prokuratury pytanie, czy w sprawie wydarzyło się coś nowego. W odpowiedzi usłyszałem, że od pół roku działania prokuratury spowolniły i poszczególne wątki toczą się swoim trybem.
Czym zajmował się GetBack? Najkrócej mówiąc, skupował wierzytelności, długi po zawyżonej cenie. Na rynku finansowym było to powszechnie wiadome. Obligacje spółki sprzedawano klientom jako bezpieczne. Przez pewien czas wszystkim to odpowiadało; liczył się zysk banków i domów maklerskich.
GetBack był notowany na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie i poddany nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. W rzeczywistości firma prowadziła rachunkowość niezgodną z przepisami i podawała do wiadomości publicznej zafałszowane informacje o swojej sytuacji finansowej. Odpowiadają za to jej władze, renomowani audytorzy, ale też nadzór finansowy, który tego nie wychwycił. GetBack wypuszczał coraz to nowe obligacje, a niektóre instytucje finansowe rekomendowały (za sowitą prowizją) te papiery klientom jako korzystną i bezpieczną inwestycję. Później okazało się, że było to ogromne nadużycie, bo GetBack był już tonącym okrętem. Za pożyczone pieniądze spółka kupowała kolejne długi, których nie odzyskiwała. Doszło więc do paradoksalnej sytuacji – firma skupująca długi nie miała pieniędzy na spłatę własnych.
Sprawa eksplodowała 16 kwietnia 2018 r. Tego dnia władze GetBacku podały informację, że prowadzą z PKO Bankiem Polskim i Polskim Funduszem Rozwoju negocjacje na temat finansowania działalności spółki. Obie instytucje natychmiast zdementowały te wiadomości, a giełda na wniosek KNF zawiesiła obrót papierami GetBacku. Wyszło na jaw, że GetBack poniósł gigantyczne straty i prowadził kreatywną księgowość na dużą skalę. Stało się jasne, że nie jest w stanie uregulować zobowiązań wobec obligatariuszy.
Prezes GetBacku Konrad Kąkolewski według mediów szukał wsparcia m.in. u premiera Mateusza Morawieckiego. A próbował do niego dotrzeć także za pośrednictwem jego ojca, Kornela. Dzisiaj wiadomo – o czym piszę dalej w książce – że próbował dotrzeć także do innych osób, w tym związanych z wrogim wobec premiera Morawieckiego obozem wewnątrz rządzącej koalicji PiS. Sprawa budzi duże emocje również z tego powodu, że krążą informacje o nagraniach, których miał dokonywać Konrad Kąkolewski i inni uczestnicy afery. Bohaterami nieujawnionych dotąd taśm mają być politycy, biznesmeni, menedżerowie państwowych spółek i ludzie służb. Potwierdziłem kilka prób sprzedaży tych nagrań osobom, których rozmowy zostały na nich zarejestrowane. W jednym wypadku odmówiono.
Pod koniec października 2020 roku do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił pierwszy akt oskarżenia związany z aferą GetBacku. Prokuratura Regionalna w Warszawie zarzuca 16 osobom – w tym byłemu prezesowi GetBack SA i byłemu kierownictwu Idea Banku SA – m.in. oszustwa związane z dystrybucją obligacji spółki GetBack i certyfikatów funduszy inwestycyjnych, nadużycie uprawnień i wyrządzenie Idea Bankowi szkody majątkowej wielkich rozmiarów oraz prowadzenie przez ten bank działalności maklerskiej bez wymaganego zezwolenia KNF.
W styczniu 2022 roku Prokuratura Regionalna w Warszawie objęła nowym aktem oskarżenia łącznie 11 osób i tym samym zamknęła według niej kolejny wątek śledztwa.
W tym wielkim przekręcie prywatne interesy mieszają się z systemem państwowym, a dobro zwykłych ludzi zeszło na dalszy plan.
– Dlaczego w Polsce tak łatwo zrobić przekręt finansowy? – słyszę od osoby, która tkwi w różnych biznesach od lat dziewięćdziesiątych. – Przez całe lata policja, służby i prokuratorzy nie skupiali się na przestępcach w białych kołnierzykach. Po jakimś czasie zwrócili na nich uwagę, ale zajęli się głównie VAT-owcami. Reszta – bankierzy, chłopaki od funduszy – czuli się, jakby pływali na otwartym morzu. Bez żadnej kontroli i nadzoru. GetBack był dla nich pod tym względem wstrząsem. Burzą, której nie zapowiadała żadna prognoza pogody. Nagle przestali być nietykalni. Pamiętaj jednak, że w tym świecie nie da się nie być draniem. Dlatego po jednym oszustwie – kiedy sprawa z lenistwa, z braku wiedzy wisi w prokuraturze – robią kolejny przekręt. Oczywiście, mając dostęp do dużych pieniędzy, chwytają się przekupstwa. Ale nie zawsze i nie wszystkich da się kupić. Bardziej się więc pilnują i ograniczają skalę. Afery robi się na mniejsze kwoty. Ze sprawy GetBack większość się wywinie, zobaczysz.
Postanowiłem sprawdzić, dlaczego tak jest. Będzie to opowieść o tym, jak zarobić setki milionów złotych, startując z kilkoma milionami. No i jak dojść później do straty liczonej w miliardach.
– Część osób to grube ryby, są za silni – tak mówią o niektórych bankowcach, urzędnikach, prokuratorach, funkcjonariuszach służb i ich współpracownikach, o politykach.
– Zabrałeś się za niebezpieczny temat – dodają.
Chrzanić to!
Ludzie, o których opowiem, chcą tylko władzy i pieniędzy. Niszczą podstawy wolności ekonomicznej, wiarę w państwo i demokrację. Są gorsi i bardziej niebezpieczni od mafii.
Dziennikarzowi czasami pozostaje tylko opowiedzieć historię. Tylko to może zrobić, licząc, że znajdzie się ktoś, kto postanowi działać.