Afera podsłuchowa. Tak się zaczęło
12 czerwca 2014, czwartek. Po godzinie 13 zamknął drzwi gabinetu. Chciał być sam. Musiał przemyśleć dzisiejsze spotkanie z kierownictwem redakcji „Wprost”, bo wydawało się bezowocne. „Do cholery, gdzie jest Majewski?” — wkurzył się w myślach redaktor naczelny Sylwester Latkowski. Szukał szefa działu śledczego. Mieli podsumować ostatni wyjazd do Trójmiasta. Czas wreszcie zakończyć temat „rolników”, inaczej „Trójmiejskiego układu zamkniętego”. Już pierwszą publikacją nadepnęli na odcisk kilku ministrom, PR-owcom i dziennikarzom. Byli po ciekawych spotkaniach w Trójmieście. Mieli do opisania nowe rzeczy.
Naczelny włączył ekspres do kawy i spojrzał na okna biurowca stojącego naprzeciw. Ludzie wychodzili właśnie na lunch. Latkowski od dwóch lat był redaktorem naczelnym tygodnika. Wcześniej przez rok szefem wydania on-line. Czasami zastanawiał się, czy jego czas w tym miejscu nie dobiega końca. Tęsknił do dawnego życia, gdy robił filmy dokumentalne, prowadził programy telewizyjne i pisał książki. Miał niemal całkowitą swobodę w działaniu.
— Ważna sprawa — dobiegł go dźwięk otwieranych drzwi i głos Czarka Bielakowskiego, dziennikarza działu politycznego.
Odwrócił się i skinął, by ten usiadł.
— Chcesz kawy? — zaproponował Latkowski.
Gość przytaknął. Naczelny zabrał się do szykowania kawy w ekspresie, który stał na szafce przy oknie. Bielakowski był podekscytowany.
— Nisztor ma ciekawy materiał — rozpoczął.
— Jak zwykle — Latkowski nie ukrywał sceptycyzmu.
— No nie, Sylwek. — Bielakowski, wobec sceptycyzmu naczelnego, postanowił szybko przenieść rozmowę na poziom konkretów. — Nisztor ma nagranie rozmowy Belki z Sienkiewiczem z jednej z warszawskich restauracji.
Takich informacji Latkowskiemu nie trzeba było powtarzać drugi raz. Przeleciała mu przez głowę myśl: „Brzmi ciekawie”. — Nisztor, Nisztor — mruczał pod nosem. Chłopak miał kilka mocnych strzałów, choćby słynne taśmy Serafina. Nisztor miał od czasu do czasu fajne tematy, z którymi przychodził do „Wprost”. Na przykład historię pilota, który latał z polskimi VIP-ami, miał podejrzane związki z zagranicznymi obywatelami i potem w niejasnych okolicznościach zginął w Azji. Nisztor we „Wprost” chyba najlepiej znał się właśnie z Bielakowskim, choć pracował też z Majewskim, na przykład w „Rzeczpospolitej”. Chłopak pisał w „Życiu”, „Życiu Warszawy”, „Gazecie Polskiej” i „Dzienniku”. W latach 2007–2011 był w „Rzeczpospolitej”; wtedy nominowano go do nagrody Grand Press za tekst „Pawlak skasował wielką karę”. Zaliczył nawet bycie redaktorem naczelnym tygodnika „7 dni”, który po kilku miesiącach padł. Teraz był związany z „Pulsem Biznesu”.
— „Puls Biznesu” mu tego nie puści, bo oni chcą żyć w zgodzie z NBP — ciągnął Bielakowski. — Nie dadzą rozmów Belki.
Nie wejdą w konflikt z NBP, bo stracą reklamy.
— Tak, NBP potrafi kupować sobie spokój w mediach — żachnął się naczelny. Pamiętał, że kilka lat temu, kiedy pracował jako szef działu społecznego w tygodniku „Wprost”, przyszedł do niego pracujący wówczas w „Polityce” Cezary Łazarewicz ze zdumiewającą propozycją publikacji we „Wprost” tekstu o Narodowym Banku Polskim. Redaktor naczelny „Polityki”, Jerzy Baczyński, zablokował mu artykuł u siebie, ale łaskawie pozwolił opublikować u konkurencji. Powód zakazu? Redakcja „Polityki” wydawała dodatek NBP. Baczyński jako prezes spółdzielni „Polityka” i jednocześnie redaktor naczelny nie chciał rezygnować z wpływów.
— Jeśli ma dobry materiał, opublikuję. Zadzwoń do Nisztora, żeby szybko przyjechał — Latkowski rzucił do Bielakowskiego.
Dopili kawę. Czarek wyszedł z gabinetu, żeby zadzwonić do Piotra Nisztora.
O 14.57 Latkowski odebrał maila od Nisztora. W rubryce temat było napisane „Stenogram”. Do wiadomości dołączono plik tekstowy „Stenogram rozmowy Sienkiewicz–Belka”. Latkowski otworzył go i zaczął czytać: „Poniżej wybrane fragmenty z ponaddwugodzinnego zapisu rozmowy. Uczestnikami spotkania są Bartłomiej Sienkiewicz, szef MSW (w tekście literka S.), Marek Belka, prezes NBP (w tekście B.), i mężczyzna o imieniu Sławomir (najprawdopodobniej to on był organizatorem tego spotkania, tak przynajmniej sugeruje zapis rozmowy, w tekście literka N.). Do spotkania doszło w jednej z warszawskich restauracji w drugiej połowie 2013 r. Podczas posiłku rozmówcy
poruszają kilka tematów…”.
Naczelny przebiegł wzrokiem po tekście. Nie doczytał nawet do końca, wstał z fotela, otworzył drzwi gabinetu i zajrzał do newsroomu. Bielakowski patrzył w monitor komputera. Czytał uważnie, Latkowski domyślał się lektury. Dał znać wzrokiem dziennikarzowi, by przyszedł do jego gabinetu. To nie była rozmowa do prowadzenia w newsroomie.
Kiedy rozsiedli się w fotelach, naczelny rzekł:
— Potrzebujemy własnego stenogramu, a więc musimy dostać nagranie. To jest spisane po łebkach. Trzeba sprawdzić jego autentyczność. To za poważna sprawa. Musimy samodzielnie podejść do tego nagrania.
— Nisztor już jedzie do redakcji — odparł Czarek.
Dwudziestodziewięcioletni mężczyzna, o ostrzyżonych na jeża włosach, w opiętej czarnej koszulce z krótkimi rękawami, siadł na kanapie naprzeciw Latkowskiego. „Zastanawiająca jest kariera tego młodego chłopaka” — pomyślał szef „Wprost”.
Kiedyś jeden z dziennikarzy tak Latkowskiemu i Majewskiemu opisywał dziennikarski fenomen Nisztora:
— Wiecie, na czym to polega. Piotrek spotyka się z informatorami i pije z nimi wódkę. Stara, dobra metoda.
Majewski skomentował wtedy żartobliwie:
— My niestety mamy już wątroby, które nie pozwalają na tego typu metody w pracy dziennikarskiej.
Rozmowę z Nisztorem w swym gabinecie Latkowski zaczął od pytania, dlaczego materiał nie pójdzie w „Pulsie Biznesu”, gazecie, z którą dziennikarz był najsilniej związany.
— Może mają taką politykę redakcyjną — uśmiechnął się pod nosem Nisztor. Gdy pierwsze taśmy wyjdą na jaw, biznesowy dziennik ogłosi, że jego kierownictwo nie widziało interesu publicznego w publikowaniu rozmowy Belki z Sienkiewiczem. Latkowski i Majewski drwili z tego oświadczenia. Można było użyć każdego argumentu, ale nie tego. W pokazaniu tajnego układania się prezesa NBP z szefem MSW był oczywisty interes publiczny.
— Taśmę ma także TVP Info, ale Juliusz Braun osobiście zablokował materiał — wyjawiał dalej Nisztor. — I podobno ma także „wSieci”. Pośrednikiem w dostarczeniu materiału do „wSieci” miał być jeden z polityków PiS, od lat odpowiedzialny w partii za kwestie finansowe.
— „wSieci” też nie puszczą. Ich faktyczny właściciel, SKOK-i, nie pozwolą Karnowskim doprowadzić do konfliktu z NBP. Niepokorni, zawsze w kwestiach SKOK-ów są bardzo spolegliwi.
— Może — zaśmiał się Nisztor i dalej ciągnął opowieść: — Taśm jest więcej. Nagrani są: Bieńkowska z Wojtunikiem, Kulczyk z Grasiem, Kulczyk z Kwiatkowskim, Rafał Baniak z Piotrem Wawrzynowiczem. Takie informacje przekazuje źródło.
— To nie możemy poprzestać na jednym nagraniu — rzucił od razu Latkowski.
— Mam tylko to — Nisztor robił wielkie oczy.
— Jeżeli puszczę, to mając ich więcej. W pojedynczą taśmę nie wejdę — Latkowski postanowił zagrać i sprawdzić, ile naprawdę jest tych taśm.
— No, nie wiem… — Piotr pokręcił głową.
— Ponegocjuj ze źródłem — uśmiechnął się naczelny i od razu przeszła mu przez głowę myśl: „Dlaczego źródło chce wypuszczenia akurat tej taśmy, skoro nagrań jest więcej?”.
Jedno było niemal pewne. Miał w ręku nitki do przedstawienia największego skandalu ostatnich lat. Oto ktoś urządził sobie studio nagrań w VIP-roomie jednej z restauracji i rejestruje tam rozmowy najważniejszych osób w państwie. Taśm jest więcej i treści zapewne będą kompromitujące dla polityków, urzędników, biznesmenów.
— Pogadaj ze swoim znajomym. O kolejnych taśmach — rzucił podnoszącemu się z fotela Nisztorowi.
Godzinę później siedzieli w tym samym miejscu. Piotr Nisztor uprzedził, że źródło chce skorzystać z tajemnicy dziennikarskiej i zastrzega sobie anonimowość.
— O źródle będziemy jeszcze rozmawiać — odparł Latkowski.
Rozmowę przerwało bezceremonialne wejście Bielakowskiego. Na jego adres mailowy przyszła wiadomość z linkiem do internetowej „chmury”. Na dysku były dwa pliki dźwiękowe. Rozmowa Belki z Sienkiewiczem oraz rozmowa Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem. Nadawcą był niejaki… „mysiopysio”.
Książka do nabycia w wydawnictwie Zysk i S-ka >>>