Sprawa Olewnika to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych w Polsce. Wydawałoby się, że wszystko o niej wiemy. Odbył się proces, powołano sejmową komisję śledczą (2009-2011). Sprawę badały specjalne policyjne i prokuratorskie grupy śledcze. Rodzina Olewników przez wiele lat nie odpuszczała. Dzisiaj to głównie ojciec Krzysztofa, Włodzimierz Olewnik, trwa przy niej uparcie i żąda prawdy. Pomimo upływu lat i takiego zaangażowania, nie ma osoby, która by mogła powiedzieć: – sprawę wyjaśniliśmy do końca. Olewnik.jpg

Przed Sądem Okręgowym w Płocku rozpoczął się kolejny proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Przed sądem postawiono pięciu oskarżonych, najważniejszym wśród nich jest Jacek Krupiński, były wspólnik i przyjaciel porwanego. 

Sprawa Olewnika to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych w Polsce. Wydawałoby się, że wszystko o niej wiemy. Odbył się proces, powołano sejmową komisję śledczą (2009–2011). Sprawę badały specjalne policyjne i prokuratorskie grupy śledcze. Rodzina Olewników przez wiele lat nie odpuszczała. Dzisiaj to głównie ojciec Krzysztofa, Włodzimierz Olewnik, trwa przy niej uparcie i żąda prawdy. Pomimo upływu lat i takiego zaangażowania, nie ma osoby, która by mogła powiedzieć: – sprawę wyjaśniliśmy do końca.

Jedno, co na pewno wiemy dzisiaj, to że po imprezie, w której uczestniczyli Olewnikowie, Jacek Krupiński i m.in. policjanci z Płocka, rano 27 października 2001 r. odkryto, że w domu w Świerczynku pod Drobinem nie ma 25-letniego wówczas Krzysztofa Olewnika. W lipcu 2003 roku przekazano sprawcom 300 tys. euro, nie uwolniono jednak Krzysztofa; miesiąc później miał zostać zabity. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan w województwie mazowieckim. Ciało Krzysztofa Olewnika odnaleziono dopiero w 2006 roku.

Sprzeczne wersje śledczych

Według wersji przyjętej przez część śledczych, został uprowadzony. Ta wersja od początku była podważana, niektórzy policjanci i prokuratorzy uważali, że było to samouprowadzenie, które zakończyło się potem porwaniem i zabójstwem Krzysztofa. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, kolejna, która od maja 2008 roku prowadziła śledztwo, zamierzała umorzyć sprawę, a postanowienie to miało być swoistym aktem oskarżenia rodziny Olewników. Był moment, że nawet podważano fakt, że to Krzysztofa Olewnika pochowano, w związku z czym cztery lata później przeprowadzono ekshumację ciała. Nazwałem wtedy to, co robi prokuratura – „Show nad grobem Krzysztofa Olewnika”.

Pierwszy proces

Pierwszy proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika przed Sądem Okręgowym w Płocku dotyczył 11 osób. Trwał od października 2007 do marca 2008 r. Sąd skazał dwóch zabójców Krzysztofa Olewnika – Sławomira Kościuka i Roberta Pazika – na kary dożywotniego więzienia, ośmiu innych oskarżonych na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności, a jednego z oskarżonych uniewinnił.

Trzech sprawców porwania Krzysztofa Olewnika popełniło samobójstwa w aresztach i zakładach karnych w Olsztynie i Płocku: szef grupy, Wojciech Franiewski, jeszcze przed procesem – w 2007 r., a po ogłoszeniu wyroku – Kościuk w 2008 r. i Pazik w 2009 r. Śledztwa w sprawie ich śmierci zostały umorzone. Szczególnie wzbudza wątpliwości samobójstwo Franiewskiego, a czytając uzasadnienie umorzenia widać, że było one szyte na siłę.

Prokuratorzy z Gdańska, atakujący Olewników, tracą sprawę i przejmuje ją Kraków

W 2018 r. zapadła decyzja, aby śledztwo przenieść z Pomorskiego do Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Podjęto ją po wniosku rodziny Krzysztofa Olewnika. Krakowscy prokuratorzy postanowili wnieść właśnie drugi akt oskarżenia w tej sprawie, gdzie główną postacią jest właśnie Jacek Krupiński.

Przypomnijmy, że to on jako pierwszy znalazł się w domu Krzysztofa Olewnika po rozmowie z Włodzimierzem Olewnikiem, który przekazał mu, że jest zaniepokojony brakiem kontaktu z synem. Miał sprawdzić, co się dzieje z Krzysztofem.

Wersja prokuratury: Krupiński zleceniodawcą

Skupię się na Jacku Krupińskm, był on już wcześniej aresztowany i wypuszczony na wolność. Rozmawiałem z nim kilka lat temu, poznałem jego wersję. Wydawało się, że nigdy już go nikt nie będzie poza rodziną Olewników o cokolwiek obwiniał.

Prokuratura oskarżając go postawiła najostrzejszy zarzut, „że w okresie co najmniej od 12 października 2001 roku do dnia 5 września 2003 roku w Drobinie, Płocku, Warszawie i innych miejscach na terenie kraju, wraz z Arturem Rechulem, Piotrem Sokołowskim, Cezarym Witkowskim, Ireneuszem Piotrowskim, Stanisławem Owsianko, Sławomirem Kościukiem, Robertem Pazikiem, prawomocnie skazanymi wyrokiem Sądu Okręgowego w Płocku, Eugeniuszem D. oraz innymi nieustalonymi osobami, wobec których prowadzone jest odrębne postępowanie, wziął udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, kierowanej przez ustaloną osobę, w stosunku do której umorzono postępowanie wobec śmierci podejrzanego mającej na celu wzięcie Krzysztofa Olewnika jako zakładnika, a następnie jego przetrzymywanie i zabójstwo, wobec których prowadzone jest odrębne postępowanie, w ramach podziału ról i zadań, brał udział w wzięciu Krzysztofa Olewnika jako zakładnika z domu w Drobinie, przy użyciu przemocy, a następnie przetrzymywaniu pokrzywdzonego w różnych miejscach, mającym na celu zmuszenie Włodzimierza Olewnika, Ewy Olewnik, Danuty Olewnik- Cieplińskiej i Anny Olewnik-Mikołajewskiej, do zapłaty okupu w kwocie 300 tysięcy euro, co nastąpiło w dniu 24 lipca 2003 roku, przy czym okres i sposób przetrzymywania uprowadzonego, poprzez przykucie łańcuchami do ściany, umieszczenie pokrzywdzonego w zbiorniku na nieczystości i ograniczanie zachowań związanych z wykonywaniem czynności życiowych, w tym czynności fizjologicznych, spożywania pokarmów, przyjmowania płynów i higieny osobistej, łączył się z jego szczególnym udręczeniem, a ostatecznie Krzysztof Olewnik został pozbawiony życia”.

Pomagał sprawcom, dezinformował i kontrolował rodzinę Olewników

Rola Krupińskiego według prokuratury polegała na tym, że w bliżej nieustalonym dniu od 12 października do 26 października 2001 roku zlecił porwanie i więzienie Krzysztofa Olewnika. Miał on przekazać informacje dotyczące zabezpieczenia posesji Krzysztofa Olewnika, uchylić drzwi od basenu, dzięki czemu sprawcy mogli wejść do domu, oraz sposobu uruchomienia samochodu marki BMW, którym wywieziono Krzysztofa. To nie wszystko. „W dniu 27 października 2001 roku około godziny 6:00 przyjechał do domu Krzysztofa Olewnika i dokonał zmian w wyglądzie miejsca zdarzenia polegających na usunięciu śladów kryminalistycznych otwarcia przez niego drzwi do pomieszczenia basenowego od strony wewnętrznej oraz śladów poruszania się sprawców, a także przywiózł i podrzucił dowód rejestracyjny samochodu BMW Coupé w celu utrudnienia stwierdzenia rzeczywistego przebiegu zdarzenia i zasugerowanie fałszywej wersji samouprowadzenia pokrzywdzonego, w dniu 8 listopada 2001 roku wyrobił duplikat karty SIM dla numeru telefonu komórkowego użytkowanego przez Krzysztofa Olewnika, a następnie do dnia 31 grudnia 2002 roku użytkował ten numer telefonu, w celu pozostawania w kontakcie ze sprawcami uprowadzenia, sprawowania kontroli nad wiadomościami przychodzącymi na ten numer, a także w celu upozorowania samouprowadzenia w dniach 15 i 26 listopada 2001 roku czasowo włączał i wyłączał aktywność tego numeru”.

Jacek Krupiński miał pozostawać „w kontakcie fizycznym i telefonicznym” z porywaczami. Kontrolował rodzinę Olewników, czy wykonują polecenia, „dezinformował Wlodzimierza Olewnika w zakresie losów Krzysztofa Olewmika, co utrudniało ustalenie miejsca przetrzymywania i uwolnienie pokrzywdzonego”.

Proces poszlakowy

Prokuratura oskarżając Jacka Krupińskiego opiera się na „zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym, który wskazuje na istnienie nieprzerwanego łańcucha poszlak wskazującego na udział Jacka Krupińskiego i Eugeniusza D. w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym kierowanej przez Wojciecha Franiewskiego oraz we wzięciu Krzysztofa Olewnika jako zakładnika i jego przetrzymywaniu.

Motywy ekonomiczne Krupińskiego

Według prokuratury Jacek Krupiński miał motyw finansowy w zleceniu porwania Krzysztofa Olewnika. Handlował stalą w ramach firmy Krup-Stal z siedzibą w Płocku. Ich biznes popadł w tarapaty. Działalność spółki finansowana była w 87% z kredytów bankowych.

Według prokuratury „zła sytuacja finansowa Krup-Stalu była powodem kłótni pomiędzy wspólnikami, jaka miała miejsce na około dwa tygodnie przed uprowadzeniem Krzysztofa Olewnika. Jacek Krupiński był niezadowolony, iż pieniądze firnowe w kwocie 1 000 000 złotych Krzysztof Olewnik ma zamiar przeznaczyć na handel maszynami rolniczymi, którą to działalność planował bez udziału Jacka Krupińskiego. W odpowiedzi Krzysztof Olewnik wskazywał wspólnikowi, że te środki finansowe należą do jego ojca, co z punktu widzenia formalnoprawnego nie polegało na prawdzie, bowiem były to środki spółki, ale oddawało to ekonomiczne mechanizmy funkcjonowania Krup-Stalu i brak zaufania Krzysztofa Olewnika do Jacka Krupińskiego. Jak się jednak później okazało, pieniędzy tych nie było w Krup-Stalu, gdyż do tego momentu Jacek Krupiński ukrywał przed wspólnikiem oraz jego ojcem faktyczną sytuację finansową firmy. Jednocześnie Włodzimierz Olewnik odmówił synowi pieniędzy na nową działalność w zakresie handlu maszynami rolniczymi argumentując, że powinien on mieć środki finansowe pochodzące z Krup-Stalu. Polecił również ograniczyć wynagrodzenie Jackowi Krupińskiemu do kwoty 2000 złotych, podczas gdy wcześniej wynagrodzenie Jacka Krupińskiego nie było uregulowane i pobierał on pieniądze z kasy firmy. O sprawy Krup-Stalu Krzysztof Olewnik pokłócił się z ojcem.

Pogarszająca się sytuacja finansowa Krup-Stal zaniepokoiła również Włodzimierza Olewnika, który wyłożył środki finansowe na działalność spółki syna i poręczał jej kredyty. Włodzimierz Olewnik zauważył także, że przesyłane mu, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, comiesięczne sprawozdania z działalności spółki były nierzetelne i nie oddawały rzeczywistego stanu finansowego Krup-Stalu. (…)

Wszelkim działaniom kontrolnym wobec Krup-Stalu sprzeciwiał się Jacek Krupiński, który uważał, że Włodzimierz Olewnik za pośrednictwem swoich ludzi chce „rządzić” w Krup-Stalu.

Włodzimierz Olewnik podjął decyzję o przeprowadzeniu w przedmiotowej spółce kontroli, której termin zaplanowano na 27 i 28 października 2001 roku, o czym poinformował Jacka Krupińskiego i Krzysztofa Olewnika. Rozmowa dotycząca tej kontroli odbyła się na około dwa tygodnie przed uprowadzeniem Krzysztofa Olewnika. Na tę kontrolę ze strony Wodzimierza Olewnika nie zgadzał się Jacek Krupiński. Ostatecznie, po naleganiach Jacka Krupińskiego i Krzysztofa Olewnika, Włodzimierz Olewnik wyraził zgodę by przedmiotową kontrolę przeprowadzili sami wspólnicy. Wodzimierz Olewnik polecił Jackowi Krupińskiemu i Krzysztofowi Olewnikowi, aby do 26 października 2001 roku przygotowali mu do wglądu bilans Krup-Stalu. Taki wgląd do bilansu Krup-Stalu nię został przygotowany w zakreślonym terminie. W tym czasie spółka straciła już praktycznie płynność finansową”.

Czego obawiał się Krzysztof Olewnik?

„Tuż przed jednym ze swoich wyjazdów do Niemiec Krzysztof Olewnik w październiku 201l roku przekazał Katarzynie Ch. płytę lub dyskietkę w kopercie, prosząc o przechowanie i przekazanie tych materiałów jego rodzicom w sytuacji,

kiedy nie mógłby jej sam odebrać lub coś by się wydarzyło. Przedmiotowego nośnika, zwróconego Krzysztofowi Olewnikowi jeszcze przed uprowadzeniem Krzysztofa Olewnika, nie odnaleziono. (…)

Ze wskazanych okoliczności faktycznych i koincydencji zdarzeń zasadnym jest wnioskowanie, że skonfliktowany Jacek Krupiński, działający z motywacji ekonomicznej wynikającej m.in. z utraty pozycji dominującej w spółce Krup-Stal oraz w obawie przed wykryciem przez Włodzimierza Olewnika nieprawidłowości w funkcjonowaniu ww. podmiotu, przystąpił do udziału w zawiązanej zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym w celu uprowadzenia dla okupu Krzysztofa Olewnika oraz zlecił Wojciechowi Franiewskiemu i pozostałym członkom kierowanej przez niego zorganizowanej grupy przestępczej wzięcie Krzysztofa Olewnika jako zakładnika i jego przetrzymywanie, zakładając, że Włodzimierz Olewnik skieruje swoją uwagę na kwestie związane z uratowaniem swojego syna i jego uwolnieniem, przez zapłatę okupu, ale jednocześnie pokryje długi spółki Krup-Stal, gdyż będzie widział szerokie zaangażowanie Jacka Krupińskiego w uratowaniu jego syna”.

Wątpliwości Włodzimierza Olewnika

Tak jak wspomniałem, akt oskarżenia oparto na poszlakach, poniżej kilka przykładów, które prokuratura podaje w akcie oskarżenia.

„Gdy Włodzimierz Olewnik w obecności członków swojej rodziny, Jacka Krupińskiego i Wojciecha Kęsickiego wyraził głośne zdziwienie, że sprawcy nie dzwonią do niego bezpośrednio jako do osoby decyzyjnej w kwestii rodzinnych finansów, po upływie kilkunastu minut otrzymał głuchy telefon” z numeru zidentyfikowanego jako ten, którym posługiwali się sprawcy. Analogiczna sytuacja miała miejsce, gdy wyżej wymienione osoby rozmawiały na zewnątrz domu Włodzimierza i Ewy Olewników przy stole o sposobach dotarcia do różnych osób publicznych i uzyskania pomocy w uwolnieniu Krzysztofa Olewnika. Następnie rodzina Olewników otrzymała list, którego początek nawiązywał do wspólnego siedzenia przy stole.

Notatnik Krupińskiego

„3 lipca 2001, numer 691 194 148 z opisem »porywacze« Jacek Krupiński zapisał w swoim kalendarzu na 2001 roku pod datą đzienną 28 listopada wraz z numerem 692 115 942, opisanym jako »Mój nr«. W tym czasie rodzina Krzysztofa Olewnika nie znała jeszcze nowego numeru sprawców. Dowodzi to utrzymywaniu przez Jacka Krupińskiego kontaktów z porywaczami poza wiedzą rodziny Olewników. Numer ten Jacek Krupiński przekazał policji dopiero w dniu 12 grudnia 2001 roku. Nie bez znaczenia pozostaje okoliczność, iż numer 692 115 942 działał w 2002 roku i został zdezaktywowany dopiero w dniu 7 listopada 2003 roku”.

Zaczął używać kilku telefonów komórkowych

Po uprowadzeniu Krzysztofa Olewnika Jacek Krupiński zaczął używać kilku telefonów komórkowych, pisał wiele SMS-ów i nigdy nie zostawiał swojego telefonu w biurze Krup-Stalu, co zdarzało mu się wcześniej. Zachowanie to zostało zauważone przez współpracowników. Ponadto w marcu 2002 roku Włodzimierz Olewnik zauważył, że Jacek Krupiński nosi przy sobie dwa identyczne telefony komórkowe, przy czym z jednego z nich prowadzi rozmowy wyłącznie na osobności, w innym pomieszczeniu.

Prokuratorzy podsumowują:

„Uprowadzenie Krzysztofa Olewnika w nocy z 26 na 27 października 2001 roku spowodowało nie tylko to, że planowana kontrola bilansu spółki Krup-Stal nie doszła do skutku, ale zahamowało na jakiś czas zainteresowanie Włodzimierza Olewnika działalnością spółki Krup-Stal, jak i konieczność spłaty zobowiązań spółki – w części przypadającej na Jacka Krupińskiego. Z długów Krup-Stalu Jacek Krupiński zyskał nie mniej niż 600 000 złotych, co odpowiadało wielkości jego udziału (1/3), zgodnie z umową spółki. Do połowy kwietnia 2003 roku Włodzimierz Olewnik spłacił bowiem zobowiązania finansowe wobec banków z tytułu kredytów, a Jacek Krupiński się z nim nie rozliczył. Zaangażowanie Włodzimierza Olewnika w sprawę uprowadzenia jego syna powodowało, że koncentrował on swoją uwagę na uprowadzeniu. Powyższą sytuację wykorzystywał Jacek Krupiński, który dokonywał sprzedaży stali Krup-Stlu za bezcen”.

Prokuratura punktuje dalej: „Pomimo formalnego zaangażowania się w pomoc rodzinie Krzysztofa Olewnika w ustaleniu losów uprowadzonego, Jacek Krupiński dysponował faktyczną wiedzą o przybliżonym miejscu przetrzymywania Krzysztofa Olewnika. W zabezpieczonym u Jacka Krupińskiego notatniku z 2001 roku pod datą 24 listopada o treści: ,,Wegrów – Sokołów Pod [dalej słabo czytelne –prawdopodobnie: Podlasia] ok. Siedlec, [następnie nieczytelny znak] Węgrów Grochów Szlachecki [dwa słowa słabo czytelne] Wczoraj – Skrzyszów – (Chory + gorączka (wczoraj przewiozą Przejś [słowo nieczytelne] Rano [słowo słabo czytelne] głęboko w piwnicy”. Wiedzy tej nie przekazał ani rodzinie uprowadzonego, ani policji.

Informacje z więzienia

Bogdan K. w trakcie pobytu w Zakładzie Karnym w Barczewie w 2006 roku rozmawiał z osobami tymczasowo aresztowanymi do sprawy uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika: Eugeniuszem D., Ireneuszem Piotrowskim, którego znał po pseudonimie Bokser, oraz Sławomirem Kościukiem. Ireneusz Piotrowski opowiadał mu o szczegółach dotyczących przetrzymywania Krzysztofa Olewnika. Natomiast Sławomir Kościuk opowiadał mu o przebiegu samego uprowadzenia i twierdził, że porwanie zlecił najbliższy przyjaciel i wspólnik Krzysztofa Olewnika, który z czasem zaczął być podejrzewany przez rodzinę Krzysztofa Olewnika. Swoją wiedzą o uprowadzeniu i zabójstwie Krzysztofa Olewnika Bogdan K. podzielił się później ze współosadzonym w Areszcie Śledczym Warszawa-Białołęka Mariuszem K. wymieniając nazwisko „Franiewski” oraz imię „Jacek” – w odniesieniu do osoby, która miała mieć dane konta Olewnika. Po złożeniu zeznań Mariusz K. otrzymał kartkę z groźbami i poleceniem wycofania zeznań.

Na sali sądowej Krupiński odmawia wyjaśnień

Pierwsza rozprawa odbyła się 25 marca 2022 r. w Sądzie Okręgowym w Płocku. Po odczytaniu aktu oskarżenia sąd rozpoczął odbieranie wyjaśnień od Jacka Krupińskiego. Oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów oraz oświadczył, że na tym etapie postępowania nie będzie składał wyjaśnień ani nie będzie odpowiadał na pytania. Obrońca oskarżonego sygnalizował, iż oskarżony złoży wyjaśnienia na późniejszym etapie. Wobec tego sąd rozpoczął odczytywanie zeznań Krupińskiego złożonych w trakcie śledztwa.

As czy blotka w talii kart obrony 

Obrońcy Jacka Krupińskiego na rozprawie ujawnili badanie wariografem, które świadczyć ma, że Jacek Krupiński nie kłamie twierdząc, że nie stoi za porwaniem. Wyniki badania wariografem są dla niego pozytywne.

Pytam o zdanie adwokata Adriana Legęnckiego, reprezentującego ojca, Włodzimierza Olewnika:

– Przedłożona opinia prywatna z badania wariografem jest niewiarygodna. Należy zasięgnąć opinii psychologa lub psychiatry w celu ustalenia, czy takie badanie po tylu latach ma sens? Po pierwsze, od czasu samego uprowadzenia Krzysztofa Olewnika i okresu czynów zarzucanych Jackowi Krupińskiemu minęło 20 lat. Z upływem czasu pewne informacje, przeżycia stają się dla każdego powszechne i organizm przestaje na nie reagować. Po drugie, samo badanie zostało przeprowadzone w kancelarii obrońcy oskarżonego, a więc w znanym mu środowisku. Po trzecie, trzy pytania, które zostały zadane oskarżonemu, były pytaniami, na które oskarżony odpowiadał już wielokrotnie i musiało to mieć wpływ na wynik badania. To wszystko ma wpływ na to, że organizm oskarżonego przecież nie będzie wydawał nieświadomych reakcji, które byłyby widoczne na wariogramie.

Wariografem w akt oskarżenia 

Czy ten ruch obrońców Krupińskiego zmieni strategię oskarżenia prokuratorów? Polskie sądy unikają uwzględniania wyników badań poligraficznych w wyrokach. Z taką praktyką mamy do czynienia w sądach okręgowych, co powoduje, iż na temat tych badań rzadko mają okazję wypowiedzieć się sądy apelacyjne. Dodajmy, że badania wariograficzne dają błędne wyniki w 20% przypadków, dlatego nie są uznawane procesowo. 

Na pewno badanie wariografem ma znaczenie u części opinii publicznej, medialnie złagodziło dla Jacka Krupińskiego skutki odczytanego aktu oskarżenia, a co zrobi sąd? Na razie prokurator wyraził wolę złożenia stanowiska na piśmie. Na kolejnej rozprawie prawdopodobnie poznamy także opinię pozostałych stron.