Przymusowe lądowanie. Albo przestrzega się zasad albo nie
Pamiętacie? Rok 2013. Incydent na lotnisku w Wiedniu, gdzie boliwijski samolot z prezydentem Evo Moralesem musiał przymusowo lądować po tym, jak Francja, Włochy, Portugalia i Hiszpania nie zezwoliły na przelot maszyny przez ich przestrzeń powietrzną. Powód? Podejrzenie, że na pokładzie razem z Moralesem na pokładzie znajduje się były agent CIA, Edward Snowden.
Prezydent Boliwii Evo Morales, wracał z Moskwy do swojego kraju, kilkanaście godzin czekał w Wiedniu na możliwość lotu przez hiszpańską przestrzeń powietrzną.
APA poinformowało, powołując się na rzeczniczkę ministra spraw zagranicznych Austrii Alexandra Spindeleggera, że za zgodą prezydenta Boliwii do jego samolotu weszli funkcjonariusze austriackiej straży granicznej. Na pokładzie oprócz Moralesa znajdowało się sześciu członków boliwijskiego rządu. Skontrolowano ich paszporty. Snowdena w samolocie nie było. Ostatecznie w środę przed południem Madryt zgodę taką wydał i Morales odleciał.
Ambasador Boliwii przy ONZ Sacha Llorenti oświadczył, że odmowa przelotu prezydenckiej maszyny przez europejską przestrzeń powietrzną była "aktem agresji, który może mieć konsekwencje". Francji, Portugalii, Hiszpanii i Włochom zarzucił "złamanie prawa międzynarodowego". Llorenti oświadczył, że "rozkazy przyszły ze Stanów Zjednoczonych", ale inne kraje naruszyły immunitet chroniący prezydenta i jego samolot.
Rok 2021. Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki oświadczyła, że działania podjęte przez Białoruś były "szokującym aktem" oraz, że Stany Zjednoczone domagają się międzynarodowego zbadania tego incydentu.
"To był szokujący akt zawrócenia lotu między dwoma państwami członkowskimi UE w oczywistym celu aresztowania dziennikarza. Jest to bezwstydna obraza przez reżim międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa" - powiedziała Psaki.
"Stany Zjednoczone potępiają w sposób najbardziej zdecydowany zawrócenie samolotu i aresztowanie Ramana Pratasewicza. To skandaliczne wydarzenie i nagranie wideo, którego dokonał, jak się wydaje pod przymusem, są haniebnymi atakami na opozycję polityczną i wolność prasy" - głosi oświadczenie prezydenta USA Joe Bidena.