Umorzenie śledztwa będzie nieformalnym aktem oskarżenia rodziny Olewników. Krszystof-Olewnik-1 (2).jpg

 

Jak dowiedział się portal tvn24.pl, oskarżyciele napisali już ponad 800-stronicowy, szczegółowy projekt uzasadnienia decyzji o umorzeniu sprawy Olewnika. Maciej Duda pisze, że mają w nim drobiazgowo opisywać zdobyte dowody, które – zdaniem śledczych – podważają dotychczas przyjęty przebieg uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. (Czytaj więcej.)

 

O tym, że prokuratura apelacyjna w Gdańsku, która miała wyjaśnić główną zagadkę – dlaczego w 2001 roku Krzysztof Olewnik został porwany i kto odpowiada za jego śmierć – tak naprawdę szykuje umorzenie śledztwa, pisałem kilka lat temu.

 

Tak, umorzenie, a nie akt oskarżenia.

 

Prokuratorzy z Gdańska za wszelką cenę chcą udowodnić hipotezę, że rodzina Olewników może mieć związek ze zniknięciem Krzysztofa.

 

Śledczy muszą jednak zakładać, że przy tym, co mają, ewentualny proces skończyłby się ich klęską, tak jak w sprawie dwóch policjantów, którzy na początku zajmowali się sprawą Krzysztofa Olewnika i mieli dopuścić się zaniedbań. Sąd ich uniewinnił. Dlatego umorzenie śledztwa będzie nieformalnym aktem oskarżenia rodziny Olewników.

 

Warto w tym miejscu zapytać, dlaczego wydano kilka milionów złotych na uzasadnienie umorzenia śledztwa, a nie jego wyjaśnienie? Do sprawy przydzielono 5 prokuratorów z gdańskiej apelacji i 14 funkcjonariuszy policji. Był moment, że funkcjonariuszy było nawet 22.

 

Już kilka lat temu było wiadomo, że nie uda się wyjaśnić tej sprawy, a prokuratorzy zachowywali się jak konie z klapkami na oczach. Ważne były ich ambicje, reszta się nie liczyła. Zabrakło im odwagi, aby przyznać się do klęski,

 

Czytaj: Śmierć za 300 tysięcy. Sprawa Olewnika >>>