Nie oczekujcie Państwo zakończenia w stylu amerykańskim - recenzja filmu Dariusza Jarosza
Nie było czerwonego dywanu ani szampana. Nie było kwiatów, paparazzi, tłumu fotografów, wywiadów. Nie było splendoru i patetycznych przemówień. Były brawa i był smutek gdy ostatni widzowie opuszczali salę kinową w warszawskiej Kinotece po premierze filmu Sylwestra Latkowskiego - „Wszystkie chwyty dozwolone”.
Była też nieskrywana satysfakcja twórcy, że udało się jednak ten projekt doprowadzić do końca, czyli ukończyć i wyświetlić film, bo zgodnie z tytułem kancelarie prawne użyły wszystkich chwytów dozwolonych i niedozwolonych by do premiery i dystrybucji kinowej filmu nie doszło. O mało co nie doszło by też do wyświetlenia filmu o czym lojalnie na kilka minut przez premierą uprzedził Sylwester Latkowski mówiąc :,,Nie przewidziałem, że będę miał problemy z pokazaniem filmu, który został zrobiony na zamówienie Telewizji Polskiej. Kancelarie prawne dokonują klasycznego slapu próbując do ostatniej chwili uzyskać zabezpieczenie na filmie. To zastraszanie a takiego typu działanie powinno by karalne. Nie wiem co takiego jest w filmie, że można się go bać. Przecież o wiele więcej jest pokazane w wydanej wcześniej książce i z książką nie było żadnego problemu. Dajcie nam jeszcze kilkanaście minut. Mam nadzieje, że ten pokaz się jednak odbędzie. To co się dzieje to balansowanie na granicy cenzury a przecież mamy prawo do pokazywania różnych poglądów a nie tylko tego jedynie słusznego.” I jednak odbył się, po pierwsze dzięki szefostwu warszawskiej Kinoteki, która nie poddała się naciskom, po drugie dzięki samemu Sylwestrowi Latkowskiemu, który tuż przed pierwszym kadrem stwierdził, że to pokaz prywatny i wszyscy zaproszeni widzowie też są tutaj prywatnie a więc zaczynamy.
„Tylko nie śmiej się proszę, zobaczysz jak okradli mnie w praworządnej Polsce” – rzuciła siedzą za mną blondyna do swojego partnera. I rzeczywiście, w ciągu 99 minut dobrze zrobionego dokumentu fabularyzowanego widownia zaśmiała się chyba tylko raz, gdy przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski w niezbyt zgrabny sposób tłumaczył dlaczego taki organ w ogóle powstał. Klarownego wytłumaczenia, gdzie wyparowało 3 mld zł z afery GetBack S.A., gdzie swoje pieniądze straciło prawie 10 tys. osób niestety do końca filmu nikt nie uzyskał, mimo tego że realizatorzy z kamerą kołatali do wielu drzwi, budynków, kancelarii, spółek próbując dojść do prawdy. Co do samego obrazu to mamy jak w dobrym westernie i czarne charaktery (Leszek Czarnecki) i bezwzględny świat finansjery (przedstawiony w relacjach byłych pracowników, dyrektorów, prezesów, członków zarządów, członków rad nadzorczych) i świat polityki (obóz premiera Mateusza Morawieckiego, obóz ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i ludzie służb specjalnych (skruszony agent z wykorzystujący miłość poznaną na myjni jako osobowe źródło informacji) i poszkodowanych inwestorów, (jeden z bohaterów zmarł nie doczekawszy się ani sprawiedliwości ani premiery filmu).
Można odnieść wrażenie, że niezłomny szeryf jest jeden i to nie policjant, czy prokurator tylko Sylwester Latkowski. To on dostał po pokazie brawa i podziękowania od szefów dwóch stowarzyszeń walczących o prawa poszkodowanych, którzy już dawno stracili nadzieje na cokolwiek (w tym roku skarga na państwo polskie trafiła do Strasburga). Nie oczekujcie Państwo zakończenia w stylu amerykańskim, gdzie dobro przezwycięża zło lub chociażby stylu polskim jak w Listach do M gdzie i tak miłość jest najważniejsza. Konstatacja jest taka - film „Wszystkie chwyty dozwolone” jak w soczewce pokazuje patologie na szczycie wymiaru sprawiedliwości, gdzie przenikają się interesy polityki, biznesu, służb specjalnych i wielkich pieniędzy, gdzie można bezkarnie zatrzymywać, stosować areszt, wpływać na sposób prowadzonych śledztw, jedne wątki uwypuklać inne pomijać. To pokazuje jak państwo jest słabe a słabe państwo to słabi obywatele. Silni za są to prawnicy i powiązane z wymiarem sprawiedliwości kancelarie prawne które za sute wynagrodzenia pracują zarówno dla polityków jak i wielkich korporacji finansowych. Drobnego inwestora na zatrudnienie ich po prostu nie stać. Jeden z nich, który nadal wspiera Getback zacytowany w filmie stwierdził, że nad tą sprawą parasol ochronny roztoczył KNF. Przewodniczący Jastrzębski nie krył wzburzenia, gdy to przed kamerą usłyszał. I na tym wzburzeniu ten wątek się zakończył. Tak też niestety skończy wiele innych z tej afery, gdzie śledczy „nie idą za pieniędzmi” ale za wątkami i można odnieść wrażenie, że tylko tymi, które w danej sytuacji im najbardziej pasują.
Dariusz Jarosz
Ps. Sylwester Latkowski zadeklarował, że zrobi wszystko by film trafił jednak do dystrybucji kinowej. Jeśli tak się nie stanie to pewnie trafi do podziemia, a jego oglądanie będzie karalne. Mimo to warto zaryzykować i obejrzeć. 99 minut dobrego dziennikarskiego warsztatu. Nudy nie ma.
Dariusz Jarosz od 1993 r. publikujący artykuły o tworzącym się rynku kapitałowym. Wieloletni dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet i zastępca redaktora naczelnego, autor kilkuset publikacji, opracowań, wywiadów i felietonów. Obecnie zajmuje się consultingiem