Czemu miał służyć ten przeciek do mediów?
Kiedy czytam takie tytuły, to zastanawiam się, czy ktokolwiek z rządu, prokuratury i służb kontroluje sytuację:
„W Łodzi zatrzymano Irakijczyka podejrzanego o terroryzm”
„Irakijczyk zatrzymany w Łodzi miał w rękach bombę. »Może być gotowa do użycia«”
„Udaremniony zamach na ŚDM 2016. W Łodzi zatrzymano Irakijczyka. Planował zamach w Krakowie?”
Oto do mediów trafił przeciek ze służb, prokuratury czy sądu, nieważne. Rozbudził on u niektórych polityków/dziennikarzy, czy tak zwanych polityków/dziennikarzy, falę spekulacji i niezdrowych emocji.
Po kilku godzinach sytuacja zaczęła się zmieniać. Owszem, prokuratura postawiła zarzut posiadania materiałów wybuchowych, ale ich ilość była „śladowa”. Późnym popołudniem podano, że nie przedstawiono zarzutu przygotowywania zamachu terrorystycznego.
A więc sprawa nie wygląda tak, jak ją namalowano rano. Słusznie Roman Osica na Twitterze napisał: „Jestem załamany, że poważne media z uporem maniaka piszą: »podejrzany o terroryzm« wcześniej informując, że nie ma takiego zarzutu.”
Warto zadać pytanie: Czemu miał służyć ten przeciek do mediów? Uspokoić opinię publiczną, że niby wszystko jest w Polsce pod kontrolą? Wątpię, tylko głupiec może uważać, że panujemy nad sytuacją i jesteśmy w stanie zmierzyć się z atakiem terrorystycznym.
Wybrałbym milczenie, jeśli nie można przedstawić jasnego i wyraźnego komunikatu. Służby i prokuratura nie są od tego, aby dolewać oliwy do ognia. Emocje w Polsce w stosunku do imigrantów, wyznawców islamu, są coraz mniej racjonalne i brakuje tylko detonatora, aby wybuchły.
Na całym świecie udaremnia się wiele zamachów i służby milczą. Co jakiś czas tylko podają ilość udaremnionych prób bez wchodzenia w szczegóły.
Zamiast nagłaśniania, praca w ciszy.