Co się dzieje w procesie Olewnika? Zostań "małym koronnym", a zachowasz majątek z handlu narkotykami. Zapiski z tygodnia
Gra słów w nowym procesie Olewnika
12 września 2022, poniedziałek
Przed Sądem Okręgowym w Płocku trwa proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Przed sądem postawiono pięciu oskarżonych, najważniejszym wśród nich jest Jacek Krupiński, były wspólnik i przyjaciel porwanego.
Sprawa Olewnika to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych w Polsce. Wydawałoby się, że wszystko o niej wiemy. Odbył się proces, powołano sejmową komisję śledczą (2009–2011). Sprawę badały specjalne policyjne i prokuratorskie grupy śledcze. Rodzina Olewników przez wiele lat nie odpuszczała. Dzisiaj to głównie ojciec Krzysztofa, Włodzimierz Olewnik, trwa przy niej uparcie i żąda prawdy.
Prokuratura oskarżając Jacka Krupińskiego opiera się na „zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym, który wskazuje na istnienie nieprzerwanego łańcucha poszlak wskazującego na udział Jacka Krupińskiego i Eugeniusza D. w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym kierowanej przez Wojciecha Franiewskiego oraz we wzięciu Krzysztofa Olewnika jako zakładnika i jego przetrzymywaniu. Według prokuratury Jacek Krupiński miał motyw finansowy w zleceniu porwania Krzysztofa Olewnika.
Pierwsza rozprawa odbyła się 25 marca 2022 r. w Sądzie Okręgowym w Płocku. Po odczytaniu aktu oskarżenia sąd rozpoczął odbieranie wyjaśnień od Jacka Krupińskiego. Oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów oraz oświadczył, że na tym etapie postępowania nie będzie składał wyjaśnień ani nie będzie odpowiadał na pytania. Obrońca oskarżonego sygnalizował, iż oskarżony złoży wyjaśnienia na późniejszym etapie. Wobec tego sąd rozpoczął odczytywanie zeznań Krupińskiego złożonych w trakcie śledztwa.
Przełomem procesu i asem obrony Jacka Krupińskiego miało być badanie wariografem. Adwokaci Krupińskiego na rozprawie ujawnili badanie wariografem, które świadczyć ma, że Jacek Krupiński nie kłamie twierdząc, że nie stoi za porwaniem. Wyniki badania wariografem są dla niego pozytywne.
Co się teraz dzieje? Trwa przesłuchiwanie Włodzimierza Olewnika i odczytywanie jego zeznań. Strategia obrońców oskarżonych jest jedna, i była do przewidzenia- podważyć wiarygodność ojca Krzysztofa Olewnika. Idą w kierunku składania przez niego fałszywych zeznań. Czepiają się każdego słowa, co łatwe przy takim upływie czasu. Do końca roku pomęczą ojca Krzysztofa, sądząc z tempa jego maglowania.
Ile w ogóle potrwa proces? Moi rozmówcy oceniają, że z pięć lat.
Kibol zostaje "małym koronnym" i spokojnie może zachować majątek z handlu narkotykami
13 września 2022, wtorek
Trwa proces kiboli Lecha Poznań oskarżonych o przemyt i handel narkotykami. Oczywiste jest dla mnie, że gang kiboli z Poznania, jak w wielu innych klubach, jako przykrywkę wykorzystuje kibicowanie swojej drużynie, do nielegalnych interesów. Policja i prokuratura od dawna próbuje rozbić ten układ. Opisywałem to z Piotrem Pytlakowskim w książce o Centralnym Biurze Śledczym. Zastanawia mnie jednak metoda, a raczej jej zastosowanie i wykonanie. Oczywiste jest, że bez instytucji świadka koronnego trudno robić gang. Tutaj użyto jednak tzw. „małego koronnego” – art. 60 k.k. . Pozostawię już na boku, że śledczy chcąc osiągnąć sukces zdecydowali się na ratunek w postaci małego koronnego i inaczej nie potrafili poradzić sobie z tą sprawą. Zwróciło moją uwagę, co innego - deprawująco nie zabezpieczono majątku zgromadzonego w wyniku popełnianych przestępstw przez „małego koronnego”.
W artykule Piotra Żytnickiego w Gazety Wyborczej, czytam: "Według prokuratury "Poczwara" (Mały koronny, od aut.) w ciągu kilku lat miał zarobić na czysto pół miliona złotych, ale gdy go złapano, nie zabezpieczono żadnego majątku. Twierdzi, że pieniądze roztrwonił.(...)
Adwokat Tarnawski wyliczył jednak, że jeśli „Poczwara" nie kłamie, to zarobił ok. 2 mln zł.
- Jeżeli udało mu się ukryć majątek, to ukrył – odpowiada prokurator. Twierdzi, że próbował zająć „Poczwarze" mieszkanie, ale sąd uchylił zabezpieczenie. Nie powiodło się też zajęcie domu, który oficjalnie nabyła żona „Poczwary" jeszcze przed ślubem.
Jeden z naszych informatorów zdradza: – Wszystko zapisane było na żonę. Jeszcze przed pierwszymi zeznaniami zaczęli wyprzedawać samochody, potem wystawili na sprzedaż dom.”
Dostrzegam korzyści płynące z instytucji świadka koronnego, ale dostrzegam też patologię w polskim systemie i uważam, że na to nie powinniśmy się godzić. „Mały koronny” – to droga na skróty. „Poczwara” powinien zostać „świadkiem koronnym” i w zamian za wolność oddać majątek zdobyty na drodze przestępstwa.
Prokuratura jak widać nie wyciągnęła wniosków z przeszłości. Zwracano uwagę, że wolność i złagodzenie kary jest uzasadnione, jeśli przestępca idzie na współpracę, jednak pozostawianie mu majątku, brak konfiskaty – jest demoralizujące. Jak pokazuje historia wielu świadków koronnych, i tych z 60-tką, nie dochodziło u nich do pozytywnych przemian. Metmorfozę między bajki można włożyć. Dlaczego prokurator „Poczwarze” na to pozwolił? Jakiś czas temu opisywałem historię „luksusowego świadka koronnego”, który zachował gigantyczny majątek i swobodnie działa, jak działa. To wszystko pokazuje to, że nie chodzi o sprawiedliwość.
Na koniec, kibicuję prokuraturze i policji, by rozbili przestępcze gangi wśród kibiców, ale niech nie robię tego na skróty. Nic dobrego z tego nie będzie.
Obalić „układ wrocławski”, czyli jak odzyskać pieniądze w aferze GetBack
16 września 2020, piątek
Po opublikowaniu rozmowy z Artiomem Bujano, Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack S.A., jeden z rozmówców, obserwujący sprawę blisko, mówi:
- Zastanawiam się, dlaczego poszkodowani uczepili się tylko zabezpieczeń, których jest raptem na kwotę kilkadziesiąt milionów i to pod warunkiem, że wszyscy zostaną skazani, a i to wcale nie jest pewne? Zabezpieczeniami mydli się ludziom oczy. Dlaczego zupełnym milczeniem zbywa się działania Kąkolewskiego w sądzie gospodarczym, gdzie wsparcie poszkodowanych jest naprawdę bardzo potrzebne i mogłoby przeważyć szalę, przełamać masę krytyczną oporu sędziów. Obojętnie co o Kąkolewskim sądzić i w co gra, ale ten jego ruch nie jest całkowicie pozbawiony podstaw. Tam jest do odzyskania dużo więcej pieniędzy, a wcale nie muszą tak wiele, wystarczy, żeby każdy zrobił podobny ruch. Przecież po kolejnych wyrokach, i wielu latach, poszkodowanym uda się tylko dostać do jakichś ochłapów, z tych dotychczasowych zabezpieczeń majątkowych.
- Może dlatego, że nie chcą iść ramię w ramię z Kąkolewskim – odparłem.
- Tu nie chodzi o niego, przecież w pana książce poszkodowani, i nie tylko, mówią, że „układ we Wrocławiu” to oszustwo. Dlaczego nie wymyślą i nie zrobią innego ruchu, skoro zawarty „układ” we Wrocławiu, całkowicie załatwił poszkodowanych? Bez obalenia go, nie odzyska się prawdziwych pieniędzy.
Drugi rozmówca, proszony o komentarz, zwraca uwagę:
- Zabezpieczenia miały za zadanie pozorować, że prokuratura coś robi - zrobiono je szybko wobec np. Managerów GetBacka, Idea Banku i Domu Maklerskiego oraz Funduszy Osieckiego, które sprzedały EGB GetBackowi. Natomiast do dzisiaj, a było na to 4 lata, nie zabezpieczono majątku w funduszach, które nabyły portfele od GetBacka za bezcen. Tymczasem zabezpieczenie tego majątku, powrót do Getbacka i zwindykowanie tych aktywow to jedyna realna szansa na odzyskanie pieniędzy.
Przez 4 lata Abris i tuba medialna dyskredytowała Kąkolewskiego, dlatego dzisiaj mało kto traktuje poważnie jego słowa. Z jego wniosków do Sądów i Prokuratury we Wrocławiu i Warszawie wyziera porażająca prawda, że Obligatariusze zostali zmanipulowani a układ był oszustwem. Kto uniemożliwia teraz jego podważenie? Ci, którzy na tym skorzystali na sprzedaży i korzystają nadal z windykacji aktywów za bezcen. Podsumowując, nie powinno się tylko szukać sposobu na rekompensatę w zabezpieczonym majątku osobistym podejrzanych i oskarżonych, ale także zabiegać o zabezpieczenie majątku Funduszu Hoist i w innych miejscach.
Na marginesie, po pierwsze, gdyby prokuratura nie zrobiła dotychczasowych zabezpieczeń, suchej nitki by na niej nie zostawiono. Ale faktem jest, że nie poszła śladem pieniędzy i nadal tego nie robi. Jak słyszę, że chcą, ale natrafiają na szklany sufit, czyli swoich szefów, to ręce opadają. Po drugie, przyglądając się sprawie, widzę, że część poszkodowanych już nie ma siły albo wywiesiła białą flagę i została garstka osób, która próbuje cokolwiek zrobić.
Czy zadłużenie z obligacji GetBack można było spłacić, czyli tropem cash flow i odzysków
16 września 2020, piątek
W książce „Wszystkie chwyty dozwolone. Afera GetBack” przedstawiłem analizę, z której wynika, że w najważniejszych latach 2017–2019 GetBack posiadał wystarczające aktywa – portfele wierzytelności, aby spłacić zadłużenie z tytułu wyemitowanych obligacji, oraz że w przypadku właściwego zarządzania jego działalnością windykacyjną można było dokonać spłaty całkowitej kwoty zadłużenia bez pokrzywdzenia obligatariuszy.
Powyższe liczby są przekonujące i wymowne. Mocno sugerują, że najpierw sztucznie odpisano wartość majątku, a następnie majątek GetBacku wyprowadzono przez niekorzystne transakcje. Następnie zaniechano windykacji, aby uzasadnić wykonane działania. Wykorzystano do tego zasady rachunkowości likwidacyjnej, zasady rachunkowości przewidujące wycenę aktywów w cenie sprzedaży (która w tym wypadku nie była rzetelna), oraz odpisy, czyli „papierowe” operacje księgowe, niemające nic wspólnego z rzeczywistymi odzyskami.
Ponadto:
1) Abris i wszyscy uczestnicy DNLD jako główni akcjonariusze są największym beneficjentem afery GetBack. Zyskali 75 procent redukcji długu, a więc „podarowano” im kwotę ponad 2 mld zł, chociaż analiza wszystkich danych w oparciu o porównywalne dane rynkowe liczbowa wskazuje, że spółka mogła całość swojego zadłużenia spłacić.
2) Absolutnie krytyczne w tej układance są dokonane transakcje sprzedaży portfeli, szczególnie ta największa – do funduszy Hoist II. Należy przeprowadzić rzetelną analizę, jak ustalono cenę sprzedaży, czy Abris/GetBack są powiązane z kupującym lub inwestorami funduszu oraz kto przyczynił się do zbycia aktywów za tak niską kwotę i jakie wynagrodzenie za to otrzymał.
3) Wiele nieprawidłowości wykazanych w przeprowadzonym postępowaniu restrukturyzacyjnym powinno zostać zweryfikowane i zbadane przez odpowiednie organy, szczególnie że istnieją uzasadnione okoliczności podważające jego poprawność oraz ważność.
4) Należy zażądać od Abris ujawnienia stanu aktywów spółki i zacząć skutecznie windykować to, co w niej zostało.
5) Krótko: tutaj trzeba pójść śladem cash flow (jak zwykle), a to powinna zrobić prokuratura.
Nie robię filmu dla polityków
18 września 2020, niedziela
Oszczędność w podawaniu dokładnych dat wynika z chęci próby zablokowania książki i filmu”. - Przypomnę, że po jednym z pierwszych zwiastunów przyszło grożące pismo z kancelarii prawnej jednego z podmiotów, które zamiast odpowiadać na pytania, straszy prawnikami. Doświadczam czegoś, o czym ostatnio „Gazeta Wyborcza” mówi wprost – SLAPP [uciszanie krytyki m.in. medialnej za pomocą pozwów sądowych]. Do tego dochodzi zastraszanie rozmówców, a także różnych działań wobec mojej osoby, które mają odwieść mnie od publikacji. Wierzę jednak, że żyjemy w kraju, w którym nie da się ocenzurować nawet najtrudniejszych tematów dotyczących tzw. grubych ryb.